czwartek, 30 stycznia 2014

"Marina Abramović - sztuka cierpienia" - tekst Karoliny Sulej na portalu wyborcza.pl




"Pewnego dnia, gdy malowała chmury, przeleciały wojskowe samoloty i zostawiły na niebie smugi. Zachwycona poszła do bazy wojskowej i zapytała, czy może pożyczyć 12 samolotów do projektu artystycznego. Chciała nimi malować niebo. Wojskowi zadzwonili do jej ojca, że córka postradała zmysły. A ona zrozumiała, że malarstwo jest nudne i ograniczające. Wtedy odkryła performance." - "Marina Abramović - sztuka cierpienia"

Wywiad z Wojciechem Marczewskim, reżyserem filmu "Weiser" opublikowany na portalu FILMWEB


 "Nasz świat, cywilizacja, próbuje nam odebrać część tajemnicy, którą każdy żywy człowiek musi mieć."  - wywiad z Wojciechem Marczewskim

wtorek, 28 stycznia 2014

Streszczenie dyskusji po filmie „Weiser” Wojciecha Marczewskiego z udziałem gości: Wojciecha Marczewskiego oraz Agnieszki Makowieckiej-Pastusiak, psychoanalityczki. Dyskusję prowadził Jan Topolski, krytyk filmowy



Dyskusja po „Weiserze” toczyła się wokół kilku wątków. Mówiliśmy o przeszłości i pamięci, o dojrzewaniu, o twórczości i o roli nieświadomości w procesie twórczym.

Akcja filmu rozgrywa się w dwóch płaszczyznach - w przeszłości i teraźniejszości. Jan Topolski zwrócił uwagę, że przeplatanie się planów czasowych wydaje się być tym, co łączy „Weisera” i perspektywę psychoanalityczną.
Reżyser mówił, że jego własna przeszłość często do niego powraca, pozostając przy tym trudną do opowiedzenia i rozwiązania tajemnicą. W książce Pawła Huelle Marczewski odnalazł ślady własnego dzieciństwa. Decydując się na ekranizację powieści, postanowił dodać do jej treści nieco z własnej historii, po to by móc czuć się w pełni jej autorem. Reżyser zwrócił uwagę, że konstrukcja filmu może w różnym stopniu uwzględniać reguły dramaturgiczne. Narracja w „Weiserze” jest przede wszystkim bliska temu, w jaki sposób sam Marczewski odczuwa własną przeszłość. Są to raczej strzępy myśli niż zręcznie ułożone zdania - pewna niewygoda, którą chciał ukazać w filmie.
Psychoanalityczka zwróciła uwagę, że w podobny sposób pacjent prowadzi swoją narrację w gabinecie - nie jest to opowieść linearna. Co więcej, zdarza się, że w trakcie procesu jej treść okazuje się inna, niż w punkcie wyjścia. Zadaniem psychoanalityka nie jest jednak weryfikacja faktów a badanie rzeczywistości wewnętrznej pacjenta. Nielinearny sposób prowadzenia historii w filmie odzwierciedla zdaniem analityczki naturę życia psychicznego.

Zdaniem Agnieszki Makowieckiej-Pastusiak film można by uznać za opowieść o traumie. Analityczka zwróciła uwagę, że z psychoanalitycznego punktu widzenia reżyser pokazał bardzo ważne zjawisko, o którym pisał Freud - naznaczenie wsteczne. Polega ono na tym, że ważne zdarzenia z przeszłości powracają do nas i są na nowo interpretowane, pod wpływem tego, co aktualnie ma miejsce w naszym życiu. Tak, jak w filmie - cały proces, przez który przechodzi główny bohater wydaje się być zainicjowany przypadkowym spotkaniem z dawnym kolegą z czasów szkolnych. To zdarzenie wydaje się zmieniać bieg spraw i kierunek, w którym od tego momentu zacznie zmierzać życie głównego bohatera - jak się okaże ku rozpadowi, dezintegracji, symbolicznie przedstawionej jako wybuch w ostatniej scenie filmu. Reżyser z zaciekawieniem odniósł się do myśli analityczki, komentując, że analizowanie jego filmu jest jednocześnie analizowaniem jego samego. Marczewski przywołał słowa wielkich twórców literatury o tym, że twórca nie powinien za dużo wiedzieć, bo wtedy przestaje posługiwać się wyobraźnią i intuicją.

Publiczność podjęła wątek radzenia sobie z traumą i poczuciem winy. W filmie widzimy, jak każdy z bohaterów, na swój sposób, próbuje uporać się z bolesną, niejasną przeszłością. Wydaje się, że praca głównego bohatera pełni funkcję naprawczą wobec zdarzeń z przeszłości - oczyszczając stare muzyczne nagrania z technicznych zakłóceń, bohater próbuje coś uratować, odzyskać, ocalić w szerszym, psychologicznym sensie.
O filmie można by myśleć w jeszcze ogólniejszym kontekście, a mianowicie w jaki sposób w ogóle podchodzimy do własnej przeszłości. Scena z filmu, w której główny bohater opracowuje na komputerze muzyczny materiał, mogłaby wówczas ilustrować psychiczne opracowywanie własnego materiału biograficznego. Wydaje się, że bohaterowie różnią się między sobą w tym względzie - na ile i czy w ogóle chcą badać swoją przeszłość.
Psychoanalityczka zwróciła uwagę, że w pewnym momencie film przynosi pytanie o to, czy tytułowy bohater naprawdę istniał. Jako że był on żydowskim chłopcem, pytanie to można by również postawić w kontekście losu Żydów w Polsce i ponownie uznać za świadectwo opracowywania bolesnej, zbiorowej przeszłości czy traumy.

Inny wątek, wokół którego toczyła się dyskusja to dojrzewanie, wchodzenie w dorosłość. Temat ten jest w filmie wyraźnie obecny, w jego warstwie retrospekcyjnej. Psychoanalityczka, powołując się na cytat z książki Bruno Bettelheima, wskazała, że motyw wchodzenia w skałę, tunel, ciasne miejsce, może kojarzyć się z inicjacją seksualną, podobnie zresztą jak czerwona sukienka bohaterki: „Wrota symbolizują macierzyńskie łono, w którym następuje narodzenie, jakiś nowy początek”. Dla reżysera to ciekawy punkt widzenia, jako że wybór skalnych wrót w „Weiserze” nie był świadomym zabiegiem.
Głos z publiczności podjął wątek dziecięcego buntu, za którego przejaw można by uznać, obecne w jednej ze scen, wysadzanie komina - buntu przeciwko ojcu. To Dawid jest tym, który się buntuje. Jest w nim bunt przeciwko rodzicom, którzy - jak możemy się domyślać - nie przeżyli, nie mogli się nim opiekować, byli ofiarami. Dawid nie chce tak żyć. Chce być wyjątkowy i nie znajduje na to innego sposobu, jak demonstracja siły. Marczewski nie zgodził się z tą interpretacją. W jego intencji scena ta wyrażała potrzebę destrukcji i pragnienie zdobycia wolności. Podobnie jak scena, w której dzieci idą nago przez łąkę.
Tytułowy bohater - mówiła analityczka - jest ucieleśnieniem sposobu radzenia sobie z popędami, to on organizuje te wybuchy. Można myśleć, że działania te odzwierciedlają zmagania chłopca z popędami seksualnymi i agresywnymi. Kwestie te są szczególnie ważne w okresie dojrzewania.

Pod koniec spotkania powrócił temat twórczości i psychoanalizy. Reżyser powiedział, że przysłuchuje się dyskusji z wielkim zainteresowaniem, ale nie chciałby myśleć tak analitycznie przy pisaniu następnego scenariusza. Za motor swojej twórczości uznaje intuicję i wyobraźnię. Psychoanalityczka powiedziała, że wielu twórców ma lęk przed analizą. David Lynch podjął własną psychoanalizę, ale się z niej wycofał. O Bernardo Bertoluccim, skądinąd wiemy, że zwykł o sobie mówić: "Zawsze mam jeden więcej filtr. Oprócz Kodaka i Zeissa mam też Freuda". 
Proces twórczy może być porównany do śnienia na jawie - mówiła analityczka. To właśnie wtedy otwiera się dostęp do nieświadomości. Czy możliwa jest twórczość bez dostępu do nieświadomości?



Dyskusję streściła Magdalena Fronczewska
 

niedziela, 12 stycznia 2014

Niektóre wątki z dyskusji po filmie „Oczy szeroko zamknięte” Stanleya Kubricka z udziałem Wojciecha Hańbowskiego, Jana Topolskiego oraz publiczności



Dyskusja o filmie Oczy szeroko zamknięte Stanleya Kubricka z początku koncentrowała się wokół jego źródeł - opowiadania Jak we śnie Arthura Schnitzlera, na podstawie którego powstał scenariusz. Wojciech Hańbowski podkreślał szczególną atmosferę czasów, w których tworzył Schnitzler - wśród intelektualnej i artystycznej elity Wiednia XX wieku panowała wówczas fascynacja odkrywaniem fantazji seksualnych i ich znaczenia w codziennym życiu. Podczas słynnych środowych spotkań u Freuda, który przyjaźnił się z pisarzem, nierzadko wygłaszane były referaty naukowe poświęcone temu zagadnieniu, którym towarzyszyły płomienne dyskusje. Przykładowo, dermatolog Maximilian Steiner opisał swoje objawy psychosomatyczne podczas abstynencji seksualnej, które ustąpiły po romansie z żoną impotentnego przyjaciela. Z kolei dr. Rudolf von Urban wygłosił referat pt. Rozwój seksualny do zawarcia małżeństwa, oparty na własnym pamiętniku, gdzie opisywał swoje fantazje masturbacyjne o charakterze sadomasochistycznym. Co istotne, dyskusjom tym towarzyszyło przekonanie, że otwarcie się na seksualne pragnienia, dopuszczenie ich do świadomości, pełni funkcję terapeutyczną.
Zdaniem analityka Jak we Śnie niesie ze sobą podobne przesłanie. Już sam tytuł nawiązuje do onirycznej stylistyki opowiadania - czytając historię młodego małżeństwa można odnieść wrażenie obcowania bardziej z ich wewnętrznym aniżeli zewnętrznym światem. W pierwszej części para dzieli się swoimi fantazjami, które miała podczas wakacji w Danii. Żona opowiada mężowi o swoich erotycznych snach, w których biorą udział inni mężczyźni. Z kolei mąż wyznaje jej, że fantazjuje na temat wielu kobiet, jednak zawsze w jakimś punkcie fantazje te zbiegają się w jej osobie. W dalszej części opowiadania hasło Dania umożliwia mężczyźnie wzięcie udziału w orgii. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego fragment ten nie odnosi się do rzeczywistych zdarzeń, ale służy jako metafora obrazująca zaproszenie do zgłębiania własnej nieświadomości. Bohaterowie korzystają z tego zaproszenia, każde w inny sposób. Kobieta poznaje swoje pragnienia poprzez śnienie we śnie, zaś mężczyzna poprzez śnienie na jawie. Innymi słowy, opowiadanie Schnitzlera opisuje sytuacje, w której ludzie posiadają różne fantazje seksualne i z nimi w kontakcie, ale jednocześnie nie dezintegrują one ich związków, relacji oraz osobowości.
W kontekście adaptacji Wojciech Hańbowski podkreślił, że Kubrick wprowadził do filmu elementy, których nie było w opowiadaniu, a które w istotny sposób zmieniają jego wymowę. Jednym z nich jest postać prostytutki Mandy, którą doktor Bill ratuje z zapaści po przedawkowaniu narkotyków, a która potem oddaje za niego życie. W opowiadaniu nie ma również sceny, w której Victor wyjaśnia Billowi kulisy orgii. Dodatkowo publiczność zwróciła uwagę, że w filmie hasłem do wejścia na orgię nie jest Dania, ale Fidelia, czyli wierność. Wszystko to, zdaniem analityka sprawia, że obraz traktuje historię małżeństwa znacznie bardziej dosłownie, włącza wymiar realny, przez co gubi ideę, którą chciał przekazać Schnitzler.
O ile opowiadanie mówi o tym, że można mieć fantazje seksualne u swych źródeł najbardziej pikantne i nie oznacza to, że u swego ujścia zmienią się w coś szkodliwego, tak film bardziej akcentuje niebezpieczeństwa jakie mogą wyniknąć, kiedy umysł jest nimi owładnięty. W tym sensie obraz Kurbicka można interpretować jako historię o człowieku, który utracił zdolność do rozróżniania fantazji od rzeczywistości. Publiczność zwróciła uwagę, że podczas gdy Alice wydaje się umiejętnie poruszać pomiędzy tymi dwoma obszarami, to jej mąż ma z tym trudność. Kontynuując ten wątek analityk dodał, że scena orgii może symbolizować enklawę zamkniętą w życiu psychicznym bohatera, na którą składają się żywiołowe i nieokiełznane fantazje. Fantazje te pozostają odgrodzone od jego świadomości i pochłaniają jego zewnętrzne życie. Przebrania uczestników orgii, a przede wszystkim maski, można rozumieć jako reprezentację stanu, w którym dochodzi do utraty tożsamości, a także odpowiedzialności za swoje działania. W tym kontekście zwrócono uwagę na motyw śmierci, który parokrotnie pojawia się w filmie m.in. w scenie, w której dr. Bill zaprzecza jakoby posiadał fantazje na temat innych kobiet. Jeden z uczestników dyskusji interpretował, żeśmierćpojawia się wtedy, kiedy nieświadome fantazje kontrolują nas, natomiastżycie, kiedy to my mamy kontrolę nad nimi. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego tym, co przede wszystkim łączy film z opowiadaniem, jest postulat konieczności bycia w kontakcie z własną nieświadomością.
Mimo to, Oczy... kończą się swego rodzaju happy endem - duży napis na gazecie głosiLucky to be alive, do zdrady nie dochodzi, a od żony wychodzi propozycja seksu. Wydaje się więc, że film ukazuje wędrówkę bohatera, podczas której pragnienia jakie w sobie odkrywa nie rujnują jego codziennego życia. Zdaniem publiczności fakt ten reprezentowany jest w momencie, kiedy doktor Bill wraca do domu, na łóżku obok jego żony leży maska, a on podejmuje decyzję, żeby opowiedzieć jej o zdarzeniach, w których brał udział. Interpretowano, że scena ta symbolizuje połączenie dwóch światów - nieświadomego, który dotąd skrywał, ze świadomym, który dzieli razem z żoną. Zapytany o to, jak można rozumieć przyczyny wierności w związku Alice i Billa, Wojciech Hańbowski odpowiadał, że w trakcie historii tej można zauważyć podobieństwo ich fantazji wskazujące na bliskość jaka między nimi istnieje. Być może jest to jednym z powodów, dla których zdrada nie zostaje zainicjowana.
Kontynuując ten wątek, analityk dodał, że istotnym elementem regulującym życie psychiczne jest posiadanie innego rodzaju maski od tej, która była obecna podczas orgiia mianowicie takiej, która pozwala utożsamić się z konkretną rolą społeczną. Kiedy Alice w pierwszych scenach filmu tańczy z Węgierskim amantem i dochodzi do eskalacji ekscytacji, ucina flirt pokazując na swoją obrączkę. Z kolei dr. Billowi maska ta pozwoliła widzieć w prostytutce pacjentkę, a nie obiekt seksualny - przykryć ją, zdiagnozować i ostatecznie uratować przed śmiercią. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego zwraca to uwagę na jeszcze inny istotny aspektna możliwość realizacji miłości w innej formie niż tylko seksualnej. W tym sensie doktor Bill potrafi kochać inaczej, jego miłość jest ulokowana w zawodzie lekarskim i dobrze wyczuwana przez osoby obdarowywane miłością, które mu oddają i w ten sposób ratują jego godność. Mimo, że wątek ten bardziej rozwinięty jest w filmie niż opowiadaniu, to Arthur Schnitzler musiał dobrze to rozumieć, ponieważ sam również był lekarzem.



Dyskusję streściła Katarzyna Modlińska