Na
początku dyskusji przywołane zostało hasło z plakatu filmu
brzmiące „Artystyczne przestępstwo stulecia”. W kontekście
formalnych cech filmu ma ono swoje odbicie w doborze języka
filmowego. Jest on połączeniem dwóch gatunków – dokumentu i
filmów o skoku na bank. Sugeruje to ścieżkę interpretacyjną.
Użycie języka filmów o skoku do historii Petita podkreśla
podobieństwo artysty do przestępcy. Na poziomie intrygi filmu, to
do czego dąży akcja i co gatunkowo powinno być skokiem, czyli
przestępstwem, tu zostaje zamienione na akt sztuki. Zrównanie
artysty z przestępcą wydaje się trafne w odniesieniu do nurtów
we współczesnej sztuce. Można ulec wrażeniu, że to co nie jest
transgresyjne nie jest dziś sztuką, a transgresja z definicji to
przekraczanie reguł. Zilustrowaniem tej tezy może być wystawa
Maurizio Cattellana w CSW. Różnica polega na tym, że sztuka jest
akceptowanym społecznie przestępstwem, a jej transgresyjny
charakter daje możliwość pomyślenia czegoś innego. Rzeczywistość
utwierdza nas, że inaczej myśleć się nie da. Artysta otwiera nową
drogę. W przestrzennie uporządkowanym Manhattanie, gdzie ulice
przecinają się pod kątem prostym, a na mapie wygląda to jak
siatka nałożona na miasto, Petit tworzy przejście, którego
mapa nie przewiduje. Jest ono poza nią, wysoko w przestrzeni, tam,
gdzie się nie chodzi. Nasza przestrzeń jest bardzo umowna. Kolejnym
pytaniem, jakie się rodzi w konsekwencji tych rozważań, to
przeciwko czemu ta sztuka jest przestępstwem. Przestępstwo
wyobraźni przeciwko rzeczywistości. Petit w tym sensie jest
nieortodoksyjnym surrealistą. Z punktu widzenia psychoanalizy można
na to spojrzeć, jako na przejaw psychotycznego
umysłu, który znosi granice i zniekształca rzeczywistość.
Można
także rozumieć ten film jako opowieść o niebezpieczeństwie
czyhającym w samym Peticie. Bohatera ekscytuje nadmiar życia w
bliskości śmierci. Otchłań, nad którą się przechadza jest
uprzedmiotowioną śmiercią. Widzowie wyczynów Petita są mniej
żywi niż on. Spacer na linie daje mu doświadczenie pełnego życia,
rozkoszy bliskiej cierpienia, której naturę dobrze oddaje cytat z
R. M. Rilke, przytaczany także przez Hannę Segal: „Piękno
jest początkiem przerażenia, które jeszcze możemy znieść”.
Dyskusja toczyła się także wokół kosztów, jakie ponosi artysta.
Czy całkowite zaangażowanie
się w sztukę i uczynienie z wszystkiego jej narzędzi, stanowi
istotę bycia nim.
Petit
stanowił niebezpieczeństwo także dla innych. Jeśli po wyjściu z
kina pamięć skondensuje ten film do jednego obrazu, niekoniecznie
będzie to widok Petita kroczącego po linie rozpiętej między
dwiema wieżami WTC. Być może będzie to płaczący przyjaciel z
końcowych scen filmu. Czyn linoskoczka uwalnia tylko jego. Petit
dotarł do krawędzi i przeszedł na drugą stronę, ale inni
zostali. Chwilę po udanym „skoku” ląduje w łóżku z gruppie,
co można rozumieć jako desublimację. Możemy zastanawiać się, co
było w Peticie takiego, co uwiodło innych do tego stopnia, że byli
skłonni poświęcić kilka lat życia, na realizowanie jego
pragnienia.
Trudno
też oglądać ten film wyłączając kontekst zamachu na WTC w 2001
roku. Reżyser zadbał o to, by w Człowieku na linie nie było
żadnych nawiązań do tego zdarzenia, jednak przy omówieniu filmu
ten kontekst pojawia się. James Marsh przywraca nam wieże - film
jest fantazją reparacyjną. Pokazuje nam plac budowy i
fundamenty wież, co przypomina nam paradoksalnie dziury po tych
samych wieżach, miejsce śmierci. Te myśli także kojarzą się z
niebezpieczeństwem.
Dyskusję
streściła Olga Szczepańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz