poniedziałek, 7 października 2013

Niektóre wątki z dyskusji na temat filmu Jana Svankmajera „Przeżyć swoje życie”, w której udział wzięli psychoanalityk Dawid Bieńkowski, krytyk filmowy Jan Topolski i publiczność.

„Przeżyć swoje życie” wyróżnia się na tle innych filmów omawianych w cyklu Ukryte, ponieważ jako pierwszy pokazuje proces psychoanalityczny, podczas gdy inne dają jedynie pole do psychoanalitycznych interpretacji. Praca, którą widz z reguły odbywa po obejrzeniu filmu, czyli próba zrozumienia, tu jest właściwą jego treścią. Bohater sam próbuje zrozumieć w nim siebie. Svankmajer pokazuje zarówno jego oniryczną rzeczywistość, jak i to,  co dzieje się w gabinecie psychoanalitycznym. Najbardziej ukryta sfera to historia życia Eugene’a, którą musimy sobie poskładać ze szczątkowych informacji i wniosków z jego psychoanalizy, prawdopodobnie tak, jak sam bohater. Jak zauważył Dawid Bieńkowski jest to być może konstrukcja nietypowa dla filmu, jednak dobrze znajoma z procesu psychoanalizy. Dopiero z biegiem filmu zaczyna się to porządkować.  Właśnie coś takiego ma miejsce podczas sesji, lub interpretacji snu, gdy z chaosu zaczyna wyłaniać się sens.  
Jan Topolski zastanawiał się, na ile serio potraktowana jest tu psychoanaliza. Z pewnością przedstawiona jest  niejednoznacznie. Z jednej strony jawi się jako coś pozytywnego  – bohater czerpie z niej korzyści, a z drugiej jest pokazana prześmiewczo i stereotypowo. Ten dystans być może dobrze oddaje ambiwalencję, jaką wzbudza proces psychoanalityczny i przez to psychoanaliza jako taka. Z jednej strony jest metodą umożliwiającą leczenie i poprawę bytu, z drugiej nieodłącznie wiąże się z nieprzyjemnym zajmowaniem się trudnymi sprawami.  Sam sposób, w jaki Svankmajer opowiada historię Eugene’a, także wzbudza ambiwalencję.  Film pokazuje tragiczną historię dziecka, którego matka odbierając sobie życie, próbowała jego także zabić. Podczas dyskusji publiczność zwróciła uwagę na to, że żartobliwy „czeski” sposób , w jaki ta historia jest opowiedziana, praktycznie uniemożliwia odczucie tego dramatu.  Ten dysonans może wzbudzać w widzach sprzeciw i rozdrażnienie, tak jakby Svankmajer był nieczuły na losy swojego bohatera. Może skądinąd trudny do zniesienia komizm umożliwia w ogóle zmierzenie się z ciężarem tej historii? Tak jak bohater nie jest w stanie stawić jej czoła na jawie i musi uciec się do snów, tak samo widz nie byłby w stanie przebrnąć przez tę historię opowiedzianą poważnym tonem. Bardzo głęboka depresyjność jest tu sugestywnie pokazana, jednak nie w sposób, którego nie dałoby się znieść. Martwota bohatera jest wyczuwalna w stylistyce –  odrapane mury, stare wnętrza i archaiczne stroje.

Te rozważania prowadzą do zastanowienia się nad procesem, który zachodzi w Eugene. Z początku mamy do czynienia z mężczyzną o zupełnie zahamowanej sferze seksualności, który może mieć wrażenie, że edypalny scenariusz w jego przypadku zrealizował się dosłownie.  Seksualność i śmiertelność ponuro się wymieszały, tak jak obecna w filmie czerwień, której symbolika jest dwojaka: i seksualna i śmiertelna. Jego pragnienie, by śnić i w tym śnie realizować swoje erotyczne potrzeby być może jest tym, co go świadomie popycha do gabinetu psychoanalityczki. Jednak mając w pamięci chociażby słynny cytat z Freuda, że sny ją królewską drogą do nieświadomości, decyzję Eugena o rozpoczęciu psychoanalizy można rozumieć także jako jego dążenie do wiedzy. W snach ma szansę nie tylko na seksualną relację z kobietą, ale także umożliwiają one dotarcie do niedostępnych treści, a tym samym integrację bohatera. Są też jedyną w jego życiu sferą twórczości, dającą niezbędny dla życia oddech od konkretu.

Z dyskusji wyłonił się wniosek, że film nie opowiada jedynie edypalnej historii. Ostatnia bardzo symboliczna scena, w której Eugene pływa w wannie pełnej wody wymieszanej z krwią jego matki daje pretekst do konkluzji. Zastanawiające jest, co w jej kontekście oznacza tytułowe zdanie „przeżyć swoje życie”. Można je rozumieć tak, jak „umrzeć” i fuzyjnie połączyć się z matką, albo „przeżyć kogoś”, co w tym przypadku oznaczałoby przeżyć siebie. Wydaje się być to mimo wszystko optymistycznym wnioskiem. Eugene, któremu matka chciała odebrać życie i który metaforycznie zmuszony był całe je przepływać w jej krwi, dzięki zrozumieniu i przepracowaniu  traumy w psychoanalizie jednak żyje. 



Dyskusję streściła Olga Szczepańska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz