niedziela, 16 października 2016

Streszczenie dyskusji po filmie „Wstyd” w reżyserii Steve’a McQuinn’a, z udziałem psychoanalityczki Ewy Modzelewskiej-Kossowskiej, krytyka filmowego Krzysztofa Kwiatkowskiego i publiczności


Można powiedzieć, że „Wstyd” wpisuje się w falę filmów o samotności w wielkich miastach. Jest to historia człowieka, który, jak się zdaje, sporo w życiu osiągnął – żyje w świecie, do którego w American dream się dąży. Świat ten to pieniądze, kariera, apartament w centrum Nowego Jorku. Świat ten to również, o ile nie przede wszystkim, samotność. Czy jest coś w naszej dzisiejszej kulturze, w wielkomiejskiej rzeczywistości, co może rodzić takie poczucie osamotnienia, jakie obserwujemy u głównego bohatera? Brandon – jak mówiła psychoanalityczka Ewa Modzelewska-Kossowska – nie jest samotny dlatego, że żyje w wielkim mieście. Film ten tylko pozornie opowiada o czymś nam dobrze znanym, tj. o mężczyźnie, który pracuje w korporacji, a oprócz tego ma jakieś swoje życie, raczej samotne, pozbawione uczuć choć seksualnie intensywne. Zdaniem analityczki „Wstyd” dotyka pierwotnych mechanizmów i problemów, wyrastających z wczesnodziecięcych doświadczeń, które w zdrowo ustrukturyzowanej psychice pozostają wyparte. Film pokazuje świat pierwotnych doznań, pierwotnych przeżyć, lęki i najwcześniejsze dziecięce pragnienia obserwowane u dorosłego mężczyzny.
Czy jest to film o uzależnieniu? Czy pokazuje mechanizmy nałogu? Ewa Modzelewska-Kossowska akcentowała inny wymiar zachowania głównego bohatera, opisując je w kategoriach kompulsji, natręctwa – objawu różnego od uzależnienia. Takie ujęcie wydaje się trafniej oddawać mechanizm, w ramach którego funkcjonuje Brandon. To jest bardziej coś, co się z nim dzieje, niż coś, co on intencjonalnie robi – bardziej coś, co popycha go, przymusza do sięgania po pornografię czy usługi prostytutek niż coś, co sam wybiera. Tytułowy wstyd może, owszem, dotyczyć złego prowadzenia się, wydaje się jednak, że dotyczy czegoś znacznie głębszego, niż tylko takiego czy innego stylu życia. Brandon nie wstydzi się tego, że zostaje odkryta pornograficzna treść jego służbowego komputera, a tego, że mógłby kogoś uczuciowo potrzebować – mówiła analityczka.
W taki stan wpycha go siłą jego siostra, która niczym intruz, wdziera się w jego życie. Jej pojawienie się zmusza go do konfrontacji z coraz bardziej prześladującą go ideą, że on również może kogoś emocjonalnie, nie tylko seksualnie, potrzebować. Widzimy jak bohater za wszelką cenę stara się uniknąć tego rozpoznania i w tym celu obronnie sięga po rozszczepienie – mechanizm, który pozwala w jednoznaczny i kategoryczny sposób oddzielić jedno od drugiego, seks od uczuć, kontakt fizyczny od kontaktu psychicznego. Widać to w scenie, w której bohater nie może nawiązać seksualnej relacji, gdy towarzyszy temu emocjonalne zaangażowanie. Uczuciowej sfery życia ma nie być, ta sfera nie może zaistnieć. Wydaje się, że bohater jest kimś, kto wie o sobie lub przeczuwa – mówiła analityczka – że tak naprawdę nie żyje. Nie żyje, bo nie ma w sobie zasilającego źródła uczuciowego. Kompulsywny seks nie służy wówczas gratyfikacji potrzeb seksualnych, pełni podstawową funkcję rewitalizacyjną – przynosi poczucie bycia żywym. To dlatego seks jest tym doświadczeniem, którego bohater rozpaczliwie i natrętnie poszukuje. Jest w tym absolutna konieczność, bo jest to sprawa życia i śmierci, nie zmysłowej przyjemności. Jednocześnie widoczna autodestrukcja Brandona, prowokacje które robi, autoagresywne i graniczne doświadczenia, w które wchodzi, nasuwają myśl, że mamy do czynienia z fuzją popędów – popęd życia i popęd śmierci splatają się. Pragnienie, by ratować siostrę ostatecznie jest jednak ewidentnym opowiedzeniem się po stronie życia.
Głos z publiczności poddał ciekawą propozycję, by potraktować siostrę jako coś, co jest wewnątrz psychiki bohatera – impuls, który dociera do niego od wewnątrz, któremu bohater nie jest w stanie już dłużej zaprzeczać i przed którym nie jest już w stanie się obronić. Wydaje się, że proces ten został zainicjowany w chwili, gdy ktoś z zewnątrz zobaczył i skomentował zawartość jego komputera, a tym samym jakby powiedział bohaterowi, że jest kimś bardzo potrzebującym. Od tamtej pory bohater nie jest w stanie uwolnić się od tej idei.
Chociaż Brandon podkreśla różnice, które są między nim a siostrą, rodzeństwo wydaje się być do siebie bardzo podobne. Dotyka ich ten sam lęk przed uczuciami, choć inne są nieświadome mechanizmy radzenia sobie z nim – mówiła Ewa Modzelewska-Kossowska. Ona wchodzi w sytuacje uczuciowe, w których, co nie trudno przewidzieć, zostanie odtrącona. On w przeciwieństwie do niej nie daje do siebie żadnego emocjonalnego dostępu. Tak czy inaczej efekt w obu przypadkach jest taki sam: żadne z nich nie może być w związku, z drugą osobą. O Brandonie i jego siostrze można powiedzieć, że są osobami niezintegrowanymi – widoczne jest rozerwanie ciągłości między ciałem a psychiką, między seksem a uczuciem. Można powiedzieć, że dotykają ich schorzenia naszych czasów, naszej cywilizacji – borderline, narcyzm, są odpowiednikami histerii za czasów Freuda. Tego rodzaju psychopatologia jest czymś charakterystycznym dla zagubienia w ogromie cywilizacji. Wielkie miasto jest metaforą ogromu możliwości, ale symbolizuje także ich nadmiar i brak punktów oparcia.


Opracowanie: Magdalena Fronczewska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz