sobota, 1 grudnia 2018

Streszczenie niektórych wątków dyskusji po filmie „Tamte dni, tamte noce”, w reżyserii Luca Guadagnino, z udziałem psychoanalityczki Iwony Nideckiej – Bator, Kuby Mikurdy filozofa, reżysera, wykładowcy w szkole filmowej i widzów.


Zainteresowanie Luca Guadagnino aktywnymi siłami rządzącymi seksualnym rozwojem, skutkowało filmową trylogią, którą on sam nazwał trylogią pragnienia. „Call Me By Your Name”zaskakująco przetłumaczony na: „Tamte dni, tamte noce”, jest jednym z tych filmów. Oparta na powieści André Acimana akcja filmu ma miejsce w słonecznej Italii. Siedemnastoletni Elio każdego roku spędza wakacje z rodzicami. Na zaproszenie ojca, wybitnego profesora archeologii, przyjeżdża do nich amerykański doktorant Oliver. Muzycznie uzdolniony Elio z nieukrywaną trudnością odstępuje gościowi swoją sypialnię. Beztrosko romansując z sąsiadką Marzią ulega jednocześnie urokowi Olivera. Początkowo obydwaj mają opory, żeby nadać temu znaczenie i dystansują się od siebie. Kiedy wreszcie ulegają namiętności, utrzymują swój związek w tajemnicy. Rodzice Elia sugerują im wycieczkę do Bergamo przed odjazdem Olivera do Stanów. Obolały psychicznie po rozstaniu Elio rozmawia, a w zasadzie słucha ojca. Po kilku miesiącach, przy okazji życzeń z okazji Święta Chanuki, Elio dowiaduje się o zaręczynach Olivera.
W opinii Kuby Mikurdy, to co oglądamy na ekranie, jest rezultatem dobrze wyważonej pracy kamery nad detalami, zmysłowo uruchamiającymi widza. Tajskiemu operatorowi udało się poetycko sfilmować punkty przestrzeni dotyczące intymności. Ta przestrzeń sprawia wrażenie lekkości i łagodności. Pozwala rozwijać się nieprzewidywalnym wydarzeniom i uczuciom.

Iwona Nidecka-Bator zaproponowała, żeby spojrzeć na ten film jak na film o procesie dojrzewania. Nie tyle o całym procesie, ale o pewnym jego momencie - powstania i narodzin początków dorosłego człowieka. Ta myśl bardzo ożywiła dyskusję. Być może dlatego, że ten okres wnosi unikatowy i ważny wkład w życie każdej dorosłej osoby.
Psychoanalityczka podkreśla, że w filmie jest pięknie pokazany pewien rodzaj zagubienia. Cierpienia spowodowanego pragnieniem, którego do końca nie można zrozumieć i które jest opracowywane w trakcie trwania filmu. Możemy obserwować jak bohater się zmienia i to jakim ciężkim jest proces wyłaniania się. Nieustannie zagrożony możliwością poddania się temu, czego pragnie, ale czego się obawia, Elio przeżywa silny niepokój. Film chwyta moment, w którym Elio był przekonany, że cały czas ma wybór i panuje nad sytuacją. Doświadcza zakłopotania, gdy chce odnaleźć siebie w odwzajemnionej miłości homoseksualnej. Poszukiwanie tożsamości, odpowiedzi na pytanie, kim jestem, naturalne w tym okresie życia, odbywa się w otoczeniu, które nie przeszkadza Elio, nie ogranicza go. Dyskretnie mu towarzyszy.
A jednak romans jest początkowo utrzymywany przez Oliviera i Elio w tajemnicy. Dlaczego?
Czy jest to identyfikacja z jakimiś nieakceptowanymi aspektami świata wewnętrznego czy otoczenia?
Możemy myśleć, że jest to metafora procesu wyłaniania się bycia mężczyzną, że jest to trudny, skomplikowany proces, chwilami będący na skraju szaleństwa. Iwona Nidecka-Bator uważa, że konkret związku homoseksualnego, można rozumieć jako odwagę doświadczania i eksperymentowania w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kim byłem, kim jestem, kim będę?
Wydaje się, że Elio potrafi traktować siebie jako kogoś, kto przeżywa przygnębienie, złość i podniecenie. Potrafi czuć swoje uczucia. Dlatego z możliwym do przepracowania lękiem potrafi identyfikować się z narcystycznym ideałem reprezentowanym przez Olivera.
Jest to film o miłości - bezwzględnie stwierdzają widzowie.
Można być zgodnym co do tego, że reżyser w wyjątkowy sposób uwypuklił istotność ciała, fakt, że jesteśmy istotami cielesnymi. Relacja z własnym ciałem jest ważna przez całe nasze życie, chociaż psychiczne znaczenie ciała zmienia się w różnych jego momentach. Zostało to poruszone w rozmowie ojca z Elio, po rozstaniu z Oliverem. Mówiąc do syna, że dostajemy jedno serce i jedno ciało i że to ciało przemija, pokazuje wymiar naszej skończoności i że świadomość tego faktu, powinna skłaniać nas do uważnego słuchania własnych uczuć, ponieważ jak sam się przyznaje, on swój emocjonalny rozwój jakoś zahamował.
Być może dorastanie syna uświadamia ojcu starzenie się, nieodwracalne utraty, własne ograniczenia.
Czy ten fakt może wytłumaczyć jedną ze scen, w którym ojciec zaskakująco kategorycznie domaga się od Elio ubrania się do kolacji w okropną koszulę, którą dostał w prezencie od homoseksualnej pary przyjaciół domu? Z jakim własnym kłopotem rozprawia się tym zachowaniem ojciec? Jaka jest jego wewnętrzna walka, z którą się konfrontuje?
Kuba Mikurda podkreśla, że ojciec nie wyrzekł się konwenansu, który nadal jest dla niego ważny choćby w towarzyskich relacjach. W opozycji do konwenansu pojawia się wstrząsająca scena filmu:
to długi kadr z żywą rybą na półmisku, wyjętą z wody, która boleśnie chwyta zabijające ją powietrze,
i która za chwilę stanie się daniem dla wszystkich domowników.
Co obserwujemy? Czy ta scena ma podtekst sadystyczny, czy jest drapieżnym aspektem męskości? Czy to jest metafora procesu przekształcania? Trudno to zintegrować z całością.
Procesy dojrzewania, otwierają perspektywę znalezienia swojego miejsca w nowym pokoleniu dorosłych. W ostatniej scenie filmu, po rozmowie z Oliverem, Elio patrzy w obiektyw i pozwala nam obserwować zmieniający się wyraz jego twarzy.
I tu, bardzo powoli, z grymasu świadczącym o odczuwaniu bólu, w ogromnym skupieniu, dokonuje się zmiana, jakby efekt obserwacji siebie samego. Wyłania się ktoś niezależny od świątecznych, rodzinnych przygotowań, które widzimy w tle.
Możemy to też odczytać jako sugestię zatrzymania się i wysłuchania młodej osoby.


Opracowanie: Majka Nowak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz