Dyskusja
po „Weiserze” toczyła się wokół kilku wątków. Mówiliśmy o
przeszłości i pamięci, o dojrzewaniu, o twórczości i o
roli nieświadomości w procesie twórczym.
Akcja
filmu rozgrywa się w dwóch płaszczyznach - w przeszłości i
teraźniejszości. Jan Topolski zwrócił uwagę, że przeplatanie
się planów czasowych wydaje się być tym, co łączy „Weisera”
i perspektywę psychoanalityczną.
Reżyser
mówił, że jego własna przeszłość często do niego powraca,
pozostając przy tym trudną do opowiedzenia i rozwiązania
tajemnicą. W książce Pawła Huelle Marczewski odnalazł ślady
własnego dzieciństwa. Decydując się na ekranizację powieści,
postanowił dodać do jej treści nieco z własnej historii, po to by
móc czuć się w pełni jej autorem. Reżyser zwrócił uwagę, że
konstrukcja filmu może w różnym stopniu uwzględniać reguły
dramaturgiczne. Narracja w „Weiserze” jest przede wszystkim
bliska temu, w jaki sposób sam Marczewski odczuwa własną
przeszłość. Są to raczej strzępy myśli niż zręcznie ułożone
zdania - pewna niewygoda, którą chciał ukazać w filmie.
Psychoanalityczka
zwróciła uwagę, że w podobny sposób pacjent prowadzi swoją
narrację w gabinecie - nie jest to opowieść linearna. Co więcej,
zdarza się, że w trakcie procesu jej treść okazuje się inna, niż
w punkcie wyjścia. Zadaniem psychoanalityka nie jest jednak
weryfikacja faktów a badanie rzeczywistości wewnętrznej pacjenta.
Nielinearny sposób prowadzenia historii w filmie odzwierciedla
zdaniem analityczki naturę życia psychicznego.
Zdaniem
Agnieszki Makowieckiej-Pastusiak film można by uznać za opowieść
o traumie. Analityczka zwróciła uwagę, że z psychoanalitycznego
punktu widzenia reżyser pokazał bardzo ważne zjawisko, o którym
pisał Freud - naznaczenie wsteczne. Polega ono na tym, że ważne
zdarzenia z przeszłości powracają do nas i są na nowo
interpretowane, pod wpływem tego, co aktualnie ma miejsce w naszym
życiu. Tak, jak w filmie - cały proces, przez który przechodzi
główny bohater wydaje się być zainicjowany przypadkowym
spotkaniem z dawnym kolegą z czasów szkolnych. To zdarzenie wydaje
się zmieniać bieg spraw i kierunek, w którym od tego momentu
zacznie zmierzać życie głównego bohatera - jak się okaże ku
rozpadowi, dezintegracji, symbolicznie przedstawionej jako wybuch w
ostatniej scenie filmu. Reżyser z zaciekawieniem odniósł się do
myśli analityczki, komentując, że analizowanie jego filmu jest
jednocześnie analizowaniem jego samego. Marczewski przywołał słowa
wielkich twórców literatury o tym, że twórca nie powinien za dużo
wiedzieć, bo wtedy przestaje posługiwać się wyobraźnią i
intuicją.
Publiczność
podjęła wątek radzenia sobie z traumą i poczuciem winy. W filmie
widzimy, jak każdy z bohaterów, na swój sposób, próbuje uporać
się z bolesną, niejasną przeszłością. Wydaje się, że praca
głównego bohatera pełni funkcję naprawczą wobec zdarzeń z
przeszłości - oczyszczając stare muzyczne nagrania z technicznych
zakłóceń, bohater próbuje coś uratować, odzyskać, ocalić w
szerszym, psychologicznym sensie.
O
filmie można by myśleć w jeszcze ogólniejszym kontekście, a
mianowicie w jaki sposób w ogóle podchodzimy do własnej
przeszłości. Scena z filmu, w której główny bohater opracowuje
na komputerze muzyczny materiał, mogłaby wówczas ilustrować
psychiczne opracowywanie własnego materiału biograficznego. Wydaje
się, że bohaterowie różnią się między sobą w tym względzie -
na ile i czy w ogóle chcą badać swoją przeszłość.
Psychoanalityczka
zwróciła uwagę, że w pewnym momencie film przynosi pytanie o to,
czy tytułowy bohater naprawdę istniał. Jako że był on żydowskim
chłopcem, pytanie to można by również postawić w kontekście
losu Żydów w Polsce i ponownie uznać za świadectwo opracowywania
bolesnej, zbiorowej przeszłości czy traumy.
Inny
wątek, wokół którego toczyła się dyskusja to dojrzewanie,
wchodzenie w dorosłość. Temat ten jest w filmie wyraźnie obecny,
w jego warstwie retrospekcyjnej. Psychoanalityczka, powołując się
na cytat z książki Bruno Bettelheima, wskazała, że motyw
wchodzenia w skałę, tunel, ciasne miejsce, może kojarzyć się z
inicjacją seksualną, podobnie zresztą jak czerwona sukienka
bohaterki: „Wrota symbolizują macierzyńskie łono, w którym
następuje narodzenie, jakiś nowy początek”. Dla reżysera to
ciekawy punkt widzenia, jako że wybór skalnych wrót w „Weiserze”
nie był świadomym zabiegiem.
Głos
z publiczności podjął wątek dziecięcego buntu, za którego
przejaw można by uznać, obecne w jednej ze scen, wysadzanie komina
- buntu przeciwko ojcu. To Dawid jest tym, który się buntuje. Jest
w nim bunt przeciwko rodzicom, którzy - jak możemy się domyślać
- nie przeżyli, nie mogli się nim opiekować, byli ofiarami. Dawid
nie chce tak żyć. Chce być wyjątkowy i nie znajduje na to innego
sposobu, jak demonstracja siły. Marczewski nie zgodził się z tą
interpretacją. W jego intencji scena ta wyrażała potrzebę
destrukcji i pragnienie zdobycia wolności. Podobnie jak scena, w
której dzieci idą nago przez łąkę.
Tytułowy
bohater - mówiła analityczka - jest ucieleśnieniem sposobu
radzenia sobie z popędami, to on organizuje te wybuchy. Można
myśleć, że działania te odzwierciedlają zmagania chłopca z
popędami seksualnymi i agresywnymi. Kwestie te są szczególnie
ważne w okresie dojrzewania.
Pod
koniec spotkania powrócił temat twórczości i psychoanalizy.
Reżyser powiedział, że przysłuchuje się dyskusji z wielkim
zainteresowaniem, ale nie chciałby myśleć tak analitycznie przy
pisaniu następnego scenariusza. Za motor swojej twórczości uznaje
intuicję i wyobraźnię. Psychoanalityczka powiedziała, że wielu
twórców ma lęk przed analizą. David Lynch podjął własną
psychoanalizę, ale się z niej wycofał. O Bernardo Bertoluccim,
skądinąd wiemy, że zwykł o sobie mówić: "Zawsze
mam jeden więcej filtr. Oprócz Kodaka i Zeissa mam też Freuda".
Proces
twórczy może być porównany do śnienia na jawie - mówiła
analityczka. To właśnie wtedy otwiera się dostęp do
nieświadomości. Czy możliwa jest twórczość bez dostępu do
nieświadomości?
Dyskusję
streściła Magdalena Fronczewska
Dorosłość, dzieciństwo,
OdpowiedzUsuńdzieciństwo, dorosłość,
obrazy z dzieciństwa,które nachodzą Pawła,
scenki z życia jeszcze nie nastolatków,
i pytania.
Reżyser wprost mówi,
że łatwiej mu było coś pokazać z dziecięcej perspektywy,
trudniej w dorosłej perspektywie,
– gdzie jak taśmy muzyki nie da się (z) tego oczyścić,
i pozostaje zgrzyt
Czy Dawid Weißer był ?
czy on był, istniał naprawdę ?.
Dzieci igrają z Erosem i Tanathosem,
– na lotnisku, na torach, w tunelu, kroczą przez życie,
Dawid mówi do Pawła – 'najpierw musisz odrobić lekcję',
114, 115, 116, 117, 118, 119
Jego postać wyróżniona z gromady dzieci,
naznaczona innością i wyjątkowością,
i pewną wiedzą ku czemu podąża.
Inne dzieci rzucają kamieniem.
Dawid, Paweł i Elka,
Wspólne zanurzenie w wodzie,
i już po chwili nago wędrują przez pole
– chrzest i wyzwolenie.
Cuda;
Lewitacja mająca w sobie coś z ukrzyżowania.
Wejście w tunel, w kamienną skałę, w pełną seksualność
prowokowaną przez dorastającą dziewczynę
gdzie w kamiennym tunelu Dawid znika
Elka podąża za nim.
Dzieci mordują, tunel wybucha, ciało znika.
Przechodzą przez śmierć i wchodzą w życie.
Jeden zdradza mimo obietnicy.
Dlaczego nie znaleziono ciała w grobowcu ?
– to pytanie powraca w dorosłej perspektywie
wraz z niepewnością zmartwychwstania.
Już dorośli czują się winni,
dla nich On nie stał się odkupieniem.
Pozostaje tęsknota,
za utraconym dzieciństwem,
za oczyszczoną seksualnością,
pozostaje szal, albo szał,
i Elki słowa 'nie krzycz',
i pewna zgoda na to,
że nie ma ostatecznych odpowiedzi,
co jednak nie daje spokoju.
WK