niedziela, 12 stycznia 2014

Niektóre wątki z dyskusji po filmie „Oczy szeroko zamknięte” Stanleya Kubricka z udziałem Wojciecha Hańbowskiego, Jana Topolskiego oraz publiczności



Dyskusja o filmie Oczy szeroko zamknięte Stanleya Kubricka z początku koncentrowała się wokół jego źródeł - opowiadania Jak we śnie Arthura Schnitzlera, na podstawie którego powstał scenariusz. Wojciech Hańbowski podkreślał szczególną atmosferę czasów, w których tworzył Schnitzler - wśród intelektualnej i artystycznej elity Wiednia XX wieku panowała wówczas fascynacja odkrywaniem fantazji seksualnych i ich znaczenia w codziennym życiu. Podczas słynnych środowych spotkań u Freuda, który przyjaźnił się z pisarzem, nierzadko wygłaszane były referaty naukowe poświęcone temu zagadnieniu, którym towarzyszyły płomienne dyskusje. Przykładowo, dermatolog Maximilian Steiner opisał swoje objawy psychosomatyczne podczas abstynencji seksualnej, które ustąpiły po romansie z żoną impotentnego przyjaciela. Z kolei dr. Rudolf von Urban wygłosił referat pt. Rozwój seksualny do zawarcia małżeństwa, oparty na własnym pamiętniku, gdzie opisywał swoje fantazje masturbacyjne o charakterze sadomasochistycznym. Co istotne, dyskusjom tym towarzyszyło przekonanie, że otwarcie się na seksualne pragnienia, dopuszczenie ich do świadomości, pełni funkcję terapeutyczną.
Zdaniem analityka Jak we Śnie niesie ze sobą podobne przesłanie. Już sam tytuł nawiązuje do onirycznej stylistyki opowiadania - czytając historię młodego małżeństwa można odnieść wrażenie obcowania bardziej z ich wewnętrznym aniżeli zewnętrznym światem. W pierwszej części para dzieli się swoimi fantazjami, które miała podczas wakacji w Danii. Żona opowiada mężowi o swoich erotycznych snach, w których biorą udział inni mężczyźni. Z kolei mąż wyznaje jej, że fantazjuje na temat wielu kobiet, jednak zawsze w jakimś punkcie fantazje te zbiegają się w jej osobie. W dalszej części opowiadania hasło Dania umożliwia mężczyźnie wzięcie udziału w orgii. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego fragment ten nie odnosi się do rzeczywistych zdarzeń, ale służy jako metafora obrazująca zaproszenie do zgłębiania własnej nieświadomości. Bohaterowie korzystają z tego zaproszenia, każde w inny sposób. Kobieta poznaje swoje pragnienia poprzez śnienie we śnie, zaś mężczyzna poprzez śnienie na jawie. Innymi słowy, opowiadanie Schnitzlera opisuje sytuacje, w której ludzie posiadają różne fantazje seksualne i z nimi w kontakcie, ale jednocześnie nie dezintegrują one ich związków, relacji oraz osobowości.
W kontekście adaptacji Wojciech Hańbowski podkreślił, że Kubrick wprowadził do filmu elementy, których nie było w opowiadaniu, a które w istotny sposób zmieniają jego wymowę. Jednym z nich jest postać prostytutki Mandy, którą doktor Bill ratuje z zapaści po przedawkowaniu narkotyków, a która potem oddaje za niego życie. W opowiadaniu nie ma również sceny, w której Victor wyjaśnia Billowi kulisy orgii. Dodatkowo publiczność zwróciła uwagę, że w filmie hasłem do wejścia na orgię nie jest Dania, ale Fidelia, czyli wierność. Wszystko to, zdaniem analityka sprawia, że obraz traktuje historię małżeństwa znacznie bardziej dosłownie, włącza wymiar realny, przez co gubi ideę, którą chciał przekazać Schnitzler.
O ile opowiadanie mówi o tym, że można mieć fantazje seksualne u swych źródeł najbardziej pikantne i nie oznacza to, że u swego ujścia zmienią się w coś szkodliwego, tak film bardziej akcentuje niebezpieczeństwa jakie mogą wyniknąć, kiedy umysł jest nimi owładnięty. W tym sensie obraz Kurbicka można interpretować jako historię o człowieku, który utracił zdolność do rozróżniania fantazji od rzeczywistości. Publiczność zwróciła uwagę, że podczas gdy Alice wydaje się umiejętnie poruszać pomiędzy tymi dwoma obszarami, to jej mąż ma z tym trudność. Kontynuując ten wątek analityk dodał, że scena orgii może symbolizować enklawę zamkniętą w życiu psychicznym bohatera, na którą składają się żywiołowe i nieokiełznane fantazje. Fantazje te pozostają odgrodzone od jego świadomości i pochłaniają jego zewnętrzne życie. Przebrania uczestników orgii, a przede wszystkim maski, można rozumieć jako reprezentację stanu, w którym dochodzi do utraty tożsamości, a także odpowiedzialności za swoje działania. W tym kontekście zwrócono uwagę na motyw śmierci, który parokrotnie pojawia się w filmie m.in. w scenie, w której dr. Bill zaprzecza jakoby posiadał fantazje na temat innych kobiet. Jeden z uczestników dyskusji interpretował, żeśmierćpojawia się wtedy, kiedy nieświadome fantazje kontrolują nas, natomiastżycie, kiedy to my mamy kontrolę nad nimi. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego tym, co przede wszystkim łączy film z opowiadaniem, jest postulat konieczności bycia w kontakcie z własną nieświadomością.
Mimo to, Oczy... kończą się swego rodzaju happy endem - duży napis na gazecie głosiLucky to be alive, do zdrady nie dochodzi, a od żony wychodzi propozycja seksu. Wydaje się więc, że film ukazuje wędrówkę bohatera, podczas której pragnienia jakie w sobie odkrywa nie rujnują jego codziennego życia. Zdaniem publiczności fakt ten reprezentowany jest w momencie, kiedy doktor Bill wraca do domu, na łóżku obok jego żony leży maska, a on podejmuje decyzję, żeby opowiedzieć jej o zdarzeniach, w których brał udział. Interpretowano, że scena ta symbolizuje połączenie dwóch światów - nieświadomego, który dotąd skrywał, ze świadomym, który dzieli razem z żoną. Zapytany o to, jak można rozumieć przyczyny wierności w związku Alice i Billa, Wojciech Hańbowski odpowiadał, że w trakcie historii tej można zauważyć podobieństwo ich fantazji wskazujące na bliskość jaka między nimi istnieje. Być może jest to jednym z powodów, dla których zdrada nie zostaje zainicjowana.
Kontynuując ten wątek, analityk dodał, że istotnym elementem regulującym życie psychiczne jest posiadanie innego rodzaju maski od tej, która była obecna podczas orgiia mianowicie takiej, która pozwala utożsamić się z konkretną rolą społeczną. Kiedy Alice w pierwszych scenach filmu tańczy z Węgierskim amantem i dochodzi do eskalacji ekscytacji, ucina flirt pokazując na swoją obrączkę. Z kolei dr. Billowi maska ta pozwoliła widzieć w prostytutce pacjentkę, a nie obiekt seksualny - przykryć ją, zdiagnozować i ostatecznie uratować przed śmiercią. Zdaniem Wojciecha Hańbowskiego zwraca to uwagę na jeszcze inny istotny aspektna możliwość realizacji miłości w innej formie niż tylko seksualnej. W tym sensie doktor Bill potrafi kochać inaczej, jego miłość jest ulokowana w zawodzie lekarskim i dobrze wyczuwana przez osoby obdarowywane miłością, które mu oddają i w ten sposób ratują jego godność. Mimo, że wątek ten bardziej rozwinięty jest w filmie niż opowiadaniu, to Arthur Schnitzler musiał dobrze to rozumieć, ponieważ sam również był lekarzem.



Dyskusję streściła Katarzyna Modlińska
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz