Film
Joshuy Oppenheimera stawia bardzo dużo pytań, nie przynosząc
jednoznacznych odpowiedzi. Możemy pytać, jak to możliwe, że
historia ta zdarzyła się naprawdę, jak to możliwe, że mając
świadomość swoich czynów, ludzie ci żyli w zewnętrznym i - jak
się zdaje - wewnętrznym dobrobycie. Wreszcie, jak to możliwe, że
zgodzili się na odegranie zdarzeń z przeszłości. Film o
ludobójstwie to również pytanie o to, w jakim stanie umysłu
znajduje się człowiek, który planowo, metodycznie, nie w afekcie,
unicestwia drugiego człowieka. Czy jest to kwestia obron, po które
sięga? Sadyzmu?
Anwar Kongo, ten,
którego poznajemy na początku filmu, to - zdaje się - szczęśliwy
człowiek. Szanowany obywatel, zasłużony w walce o demokrację, z
dumą relacjonujący zdarzenia sprzed czterdziestu lat. Ot, męczą
go w nocy senne koszmary. Anwar żyje w rozszczepieniu i nie łączy
tych dwóch wewnętrznych rzeczywistości. Sięga natomiast do świata
filmu i w kontekście metod służących do zabijania, odwołuje się
do kina gangsterskiego. Pomieszanie planu realnego z filmowym jest -
jak się zdaje - tym, co umożliwiało Anwarowi, człowiekowi
kochającemu kino, odgrywanie roli oprawcy. Fantazjując i wcielając
się w filmowe postacie, Anwar stawał się kimś innym, niż był w
rzeczywistości. Paradoksalnie, w trakcie pracy nad rekonstrukcją
zdarzeń, pomieszanie realności z filmem - a więc to, co wcześniej
umożliwiało Anwarowi brak kontaktu z rzeczywistością - prowadzi
go tym razem do wglądu. Dzieci biorące udział w pełnych przemocy
inscenizacjach płaczą prawdziwymi łzami. Nadając wnętrze
prawdziwym ofiarom, urealniają dramat sprzed lat i - wydaje się -
docierają do wnętrza bohatera, burząc przy tym stan rozszczepienia
umysłu. Anwar Kongo, ten z końca filmu, to ktoś inny od tego, kogo
poznajemy na początku - poprzez konfrontację z relacjonowaną
historią Anwar wydaje się doświadczać wglądu w to, co zrobił i
co było jego udziałem. Pada kolejne pytanie - tym razem o trwałość
tego doświadczenia.
Ludobójstwo
w Indonezji nie doczekało się rozrachunku. Przeciwnie, w świetle
powszechnej społecznej narracji odbyło się w słusznym celu
oswobodzenia kraju. Paramilitarna organizacja Pancasila i ci, którzy
odegrali pierwszoplanowe role w przeprowadzeniu antykomunistycznej
czystki cieszą się uznaniem, szacunkiem i wdzięcznością
społeczeństwa. Gangsterzy są bohaterami. Ich gotowość do
relacjonowania makabrycznych historii szokuje, ale wydaje się
zrozumiała - szerokie poparcie społeczne działa jak potężna
grupa wsparcia, która wypiera możliwość reflektowania
dramatycznych zdarzeń sprzed lat i uniemożliwia ich przepracowanie
z pozycji depresyjnej. Wspierając niemyślenie i niewidzenie spraw
takimi, jakimi są w istocie, rzeczywistość społeczna wzmacnia
psychiczną, wewnętrzną strukturę i utrzymuje jej spójność.
Społeczna narracja odwracająca znaczenia, w swej istocie
perwersyjna, uwalnia od niechcianych treści. Rozmiar, masowość czy
masywność zaprzeczenia, a tym samym siła i szczelność obron,
wydają się odzwierciedlać skalę zbrodni sprzed lat i obrazować
niemożność konfrontacji z dokonanymi zniszczeniami.
Motyw
widzenia i niewidzenia zaistniał również explicite w
trakcie dyskusji - gdyby nie sny bohatera i jego refleksja, poczucie
winy, mające miejsce pod koniec filmu, obraz byłby nie do
zniesienia. Głosy publiczności były jednak podzielone odnośnie
autentyczności bohatera. To, co pozwala wierzyć w prawdziwość
jego przemiany to przesłanki wskazujące już wcześniej, że Anwar
- być może jako jedyny - wydaje się być gotowy naprawdę zobaczyć
to, co stało się jego udziałem przed czterdziestoma laty. Nie
tylko wciela się i odgrywa w filmie postać jednej z ofiar, ale, co
więcej, staje za sterami kamery w trakcie jednej z inscenizowanych
scen. Wydaje się, że Anwar nie może nie widzieć tego, co zrobił.
Prześladujące go wspomnienie otwartych oczu jednej z jego ofiar to
on sam, który nie może nie widzieć. Sytuacja powtarza się, gdy
Anwar zamyka oczy, kładąc się do snu - można powiedzieć, że
powracające, prześladujące go obrazy to treści z jego wnętrza,
przed którymi nie może się obronić. Wydaje się, że Anwar nie
może zamknąć oczu na koszmar, w którym brał udział.
Jaki
będzie dalszy los Anwara po wglądzie, którego doświadczył? Czy
uda mu się utrzymać uzyskany obraz a jeśli tak, jakie będą tego
konsekwencje? Przedstawiona w filmie społeczność wspierająca
gangsterów, nie dopuszczając do siebie wątpliwości w ocenie
zdarzeń z przeszłości, wydaje się idealizować destrukcyjność.
W tym sensie można by ją uznać za odpowiednik czy odzwierciedlenie
wewnętrznej, psychicznej organizacji typu gang, o której mówił
Rosenfeld, czyli destrukcyjnej części self, która zyskuje władzę
nad całą osobowością, blokując jej wzrost i rozwój. Czy Anwar
wygra z zewnętrznym i swym wewnętrznym gangiem, czy na dobre się
do niego przyłączy…? Bez uznania zniszczeń jakakolwiek reparacja
wydaje się niemożliwa.
Opracowanie:
Magdalena Fronczewska
‘Act of Kiling’ – ukryte?
OdpowiedzUsuńAct of Kiling, masowe powtarzane ludobójstwo,
to jest możliwe tylko gdy najpierw przemieni się człowieka w rzecz,
- przypomina słowa Hannah Arendt Maria Nowak
tylko człowiek może to uczynić, nie zrobi tego zwierzę
autentyczne postaci biorące udział w filmie,
członkowie brygad śmierci, nie są bohaterami filmu,
są i pozostają zbrodniarzami, niestety ludźmi,
których film [powstający kilka lat] pokazuje światu,
jeden z nich wspomina filmy amerykańskie, gangsterskie,
i postaci gangsterów, do których chciał się upodobnić
gangsterzy - jak o sobie mówią - 'wolni ludzie', 'born free',
za przyzwoleniem armii - i to kolejny krok - utworzyli
paramilitarne oddziały stojących ponad prawem,
które odtąd - i aż do dziś - stanowią, zdeprawowane
to nie był film - wtedy pół wieku temu - to były akty zabijania
po latach, w filmie, mordercy inscenizują dawne zbrodnie,
mówią o nich wprost tak jak to czynili publicznie od wielu lat,
i niewiele, ale jednak, mówią o ofiarach, które powracają w koszmarach
ta filmowa psychodrama trwająca kilka lat niewiele w nich zmienia,
paramilitarna organizacja za społecznym przyzwoleniem trwa
przebrana za kiczowatą maskę zbawców narodu i zwycięzców
bardziej świadomi, już 'nie tak wolni' ludzie, zaczynają rozumieć,
że film odsłania tę maskę i zbrodnię, że pokaże światu prawdę
to antidotum na motto Voltera pojawiające się przed filmem:
"Nie wolno zabijać. Dlatego wszystkich morderców dosięga kara,
chyba że zabijają tysiącami i przy dźwiękach fanfar"
film może więc być koniem trojańskim,
ukazanie i nazwanie 'Sceny zbrodni'
[i kolejny powstały już film z głosem ofiar]
może spełnić swą funkcję - dalszego wglądu
i powrotu do funkcjonowania prawa
fanfary milkną, poza ramami cenzury film powraca do kraju zbrodni,
wspomnienia i odegranie w nim sceny zbrodni
są jak wizja lokalna w miejscu zbrodni podczas śledztwa,
to element procesu, publiczny a więc wobec świadków