niedziela, 24 maja 2015

Streszczenie dyskusji po filmie "Melancholia” w reżyserii Larsa von Triera z udziałem Iwony Wyczańskiej, psychoterapeutki psychoanalitycznej, Jana Topolskiego, krytyka filmowego oraz publiczności


Film rozpoczyna uwertura, będąca serią obrazów i motywów, które powrócą w jego dalszych częściach. Zarówno muzyka, jak i plastyka tego wstępu budzi niepokój, obrazy są piękne, ale wydają się być puste i zimne. Każda scena, podobnie jak całość filmu, niesie ze sobą wiele znaczeń, skojarzeń i odczuć.
Liczne odniesienia do sztuki, obrazy nieprzypadkowe i pojawiające się w różnych momentach filmu, zastanawiają. Motywem być może najbardziej przykuwającym uwagę jest scena z panną młodą, oplątaną i zatrzymywaną przez więzy i korzenie. Zdaniem Iwony Wyczańskiej obraz ten odnosi się do depresji, w której pojawia się czarna nić, z której nie można się oswobodzić.
W pierwszej części filmu trwa wesele. Wszystko, krok po kroku, wydaje się zmierzać ku zniszczeniu i zagładzie, momentem przełomowym jest przemowa rodziców panny młodej. Justine, pogubiona i przerażona nie może korzystać z uroczystości, ucieka z niej w poszukiwaniu wsparcia i zrozumienia, którego jej brakuje. Wszechobecne sztuczne rytuały, wypełniające tę część filmu, nie wydają się nieść ze sobą jakiegokolwiek znaczenia. Justine buntuje się przeciwko nim w przeciwieństwie do Claire, swojej siostry, która wydaje się w nich dobrze odnajdywać i prezentuje się jako perfekcyjna gospodyni i żona, panująca nad tym, co ją otacza. Historia dwóch sióstr, jak mówiła Iwona Wyczańska, to naprawdę historia dwóch dziewczynek, które wciąż nie wyszły z domu rodzinnego. Przerażone szukają bezpieczeństwa, ukojenia i możliwości nazwania tego, co przeżywają, każda na swój własny, odmienny sposób. Ich matka nie ukrywa swojej pogardliwej i cynicznej postawy wobec życia, a ojciec, pozornie ciepły, w sumie okazuje się tak samo jak matka opuszczający. Justine, identyfikując się z destrukcyjną matką, sama staje się destrukcyjna wobec siebie i otoczenia. To stan umysłu osoby w depresji, kiedy cała nienawiść do obiektu kierowana jest na siebie, co z kolei uniemożliwia czerpanie i korzystanie z własnego życia.
Druga część filmu zdaje się obrazować zmianę w postawie Justine, która sprawia tu wrażenie spokojniejszej i posiadającej szczególnego rodzaju wiedzę i pewność, nie dostępną innym. Prezentuje raczej pogardliwy i nienawistny stosunek do życia, do możliwości straty, wszystkie lęki i obawy są poza nią. Jak komentowała Iwona Wyczańska, Justine posiada pewną wiedzę fatalną, co cechuje melancholię, świadomość fatum. Wie o zbliżającej się zagładzie i końcu świata. Można by pomyśleć, że końcem świata, który obserwujemy wokół nas, na co dzień, jest śmierć. Rodzi się pytanie, jak żyć w obliczu świadomości śmierci.
Bohaterowie filmu wydają się prezentować różne postawy wobec nieuchronnego końca. Justine wydaje się być wręcz uwiedziona zbliżaniem się Melancholii, jakby wizją piękna śmierci, będąc z nią w miłosnym, seksualnym związku. Jest coś przewrotnie zdradliwego w scenie, gdy Justine upaja się widokiem zbliżającej się planety, jakby koniec świata był czymś pięknym. Justine jest w bliskim kontakcie z tym, co jest światem naturalnym, emocjonalnym, co przeciwstawia się światu nauki. Reżyser ewidentnie drwi z podejścia naukowego, na którym w dzisiejszych czasach mocno się opieramy. Taką postawę prezentuje mąż Claire. Opiera się na doniesieniach, które w rezultacie zawodzą.
Pojawiające się w drugiej części filmu rytuały, mają już odmienny wydźwięk. Justine, przechodząc przez własne, ogromne cierpienie, jest w stanie zdobyć się na empatię i pomóc najsłabszemu, dziecku, które potrzebuje iluzji, by mierzyć się z Końcem. Justine tworzy rytuał – budowanie magicznej groty, który daleki jest od sztuczności rytuałów weselnych z pierwszej części filmu. Rytuał, który ma znaczenie, niesie pomoc i nadzieję. Rytuały, jak podkreśliła Iwona Wyczańska, również można rozumieć jako coś, w czym żyjemy na co dzień – coś, co porządkuje nasz świat, daje poczucie tożsamości i ma funkcję obronną.
Wątkiem stale powracającym w filmie są obrazy. Można się zastanawiać nad ich znaczeniem. Jan Topolski mówił o przeciwstawianiu sztuki abstrakcyjnej sztuce figuratywnej przedstawiającej świat ludzi, uczuć. Sztuka to forma komunikacji, wyrażenie chęci powiedzenia innym co się czuje i przeżywa. Pojawiające się obrazy, głównie o tematyce apokaliptycznej, przywoływały skojarzenia na temat upływu czasu, śmierci, zatrzymania chwili, uchwycenia tego, co się widzi. 

Opracowała Gabriela Nowicka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz