czwartek, 9 marca 2017

Streszczenie niektórych wątków dyskusji po filmie "Historie rodzinne" w reżyserii Sarah Polley z udziałem terapeutki psychoanalitycznej Marzeny Pasek, kulturoznawczyni Matyldy Szewczyk i widzów.



Film Sarah Polley " Historie rodzinne" wpisuje się w kategorie osobistego dokumentu, który Matylda Szewczyk sytuuje na krawędzi - między filmem dokumentalnym, a prywatną narracją dotyczącą życia jednego człowieka.
Czy jest też dokumentem mającym wymiar terapeutyczny? A jeżeli tak, to jakiej traumy dotyka? 

Marzena Pasek mówi, że ten film staje się specyficznym opisem drogi w odszukiwaniu prawdy dotyczącej własnej historii. Możemy go myśleć na dwóch poziomach. Świadomym i nieświadomym.
Nieświadome historie opowiadamy poprzez świadome. Gdy zostaje obalona jedna, pojawia się następna.

To przypomina układanie wrzucanych kawałeczków, wycinków rzeczywistości zewnętrznej i wewnętrznej, które w tym filmie rozsadza brutalność realnego doświadczenia. Niewątpliwie reżyserka próbuje się od czegoś odciąć i zostawia to coś w widzach.
Po filmie zostajemy z uczuciami rozczarowania. Czym jest to uczucie?

Najprawdopodobniej dotyka jakiegoś uniwersalnego pragnienia, żeby wszystkie (też nasze) historie udało się wyjaśnić. Żeby ten proces konstruowania był prosty i możliwy do zintegrowania. Wraz z bohaterami filmu chcemy doświadczyć ulgi.
Ale to się nie udaje. Zostajemy na sali kinowej z bardzo różnymi uczuciami.

W przypadku Sarah Polley, rzecz dotyczy jej tożsamości, dorastania czy raczej dojrzewania do rozumienia faktu, kim są jej rodzice, w konsekwencji - kim ona jest? Bohaterka uświadamia sobie, a w zasadzie ta świadomość w niej narasta, że jest jakaś tajemnica związana z jej pochodzeniem. Co powoduje i dlaczego chowa się za wypowiedziami rodzeństwa, wspomnieniami ojca i męża matki? A może tylko ich słucha? Przecież wprost zwraca się do nich z prośbą, żeby opowiadali swoje wspomnienia, swoją historię.


Sarah Polley dokonuje montażu filmu. Można pomyśleć, że montaż, to nieświadoma i świadoma kontrola, która pozwala ukryć bolesność uczuć związanych ze znaczeniem faktu, że matka w rzeczywistości zawłaszczyła jej historię, nie informując o tym, kto jest jej ojcem.
Zastanawia początkowy, dość powierzchowny obraz matki, pozbawiony głębi.
Jest taki dziecięcy, jednowymiarowy. Ale to nie jest ostateczną rzeczywistością.
Seksualność matki, która wiąże się z tajemnicą, "zagęszcza" jej wizerunek.
Z jednej strony dorosłe córki bronią tego powierzchownego obrazu matki.
Nie tyle chyba matki, co nieusatysfakcjonowanej kobiety, ponieważ broniąc się przed psychicznym bólem, zidentyfikowały się z nią. To matka według nich była ofiarą. Odcinają matkę od możliwości destrukcyjnego wpływu, jaki mogła mieć na ich życie. Ale widzowie stawiają pytanie, dlaczego wszystkie trzy się rozwiodły?
Dlaczego gdy dociera do nas kolejne bolesne wydarzenie - pierwszy związek matki zakończony odebraniem jej dzieci, to znaczenia tego faktu nie sposób połączyć lub tak po prostu przeciwstawić wcześniejszemu wizerunkowi matki?
Czegoś brakuje, żeby to uczynić. Być może jest coś, co hamuje, niszczy możliwość twórczego aktu, umożliwiającego to opracowanie. 

Matka reżyserki umarła, gdy Sarah miała 11 lat. To ojciec, niebiologiczny ojciec kontenerował jej przeżycia na tyle skutecznie, że mogł powstać film.
Można pomyśleć, że to w ojcu jest ulokowany jej żal i stan depresji. W jego samoudręczeniu, oddalenie od pragnienia zemsty na deprywującym obiekcie - matce zbyt zajętej swoją krzywdą, swoimi prawami.
Czy to z powodu śmierci matki Sarah Polley subtelnie odnosi się do silnych uczuć, które mogłyby być w niej obecne w odsłanianiu faktów własnego życia?

Gdy rzeczywistość zewnętrzna potwierdza nasze wewnętrzne lęki, trudno je odróżnić od siebie. Dlatego niezbyt spójna, wielość fantazji - historii, może symbolizować bardzo pierwotny poziom psychiczny, który wiąże się z trudnym do zniesienia, niepokojem. On może w nas budzić chęć stworzenia takiej przypadkowej narracji, która spełni funkcje integrujące.

Czy film Sarah Polley, w swoim terapeutycznym wymiarze, nie zachęca do porzucenia takich chęci, a zachęca do badania?





opracowanie: Maria Nowak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz