W
porównaniu z wcześniejszymi filmami Michaela Hanekego, Biała
Wstążka nie razi
okrucieństwem, nie sprawia, że chce się zamknąć oczy lub wyjść
z kina. Film jest niesłychanie wciągający, wręcz hipnotyzujący.
A jednak na sam koniec pozostawia w widzu wrażenie, że został
popchnięty do granic wytrzymałości – wywołuje emocje,
skojarzenia i fantazje, z którymi trudno jest sobie poradzić.
Trochę jak uczucie totalnej dewastacji zaraz po wojnie.
W
filmie ukazany jest portret dawnych czasów, z jego kulturalnym i
religijnym kontekstem. Twarze wraz z charakterystyczną ekspresją
wydaja się być nieznajome. Trudno jest utożsamić się z
którąkolwiek postacią, a trudność ta czy raczej niechęć,
utrzymuje się do samego końca. Mimo to, chęć oglądania jest
rozbudzona. Tym, co na wstępie otrzymują widzowie jest obietnica
wiedzy. Głos starego mężczyzny mówi: „Sądzę, że muszę
opowiedzieć o dziwnych zdarzeniach, które miały miejsce w naszej
wsi. Być może rzucą one nieco światła na niektóre sprawy tego
kraju”.
Jednak obraz
i głos relacjonujący wydarzenia, nie przystają do siebie - jak
gdyby przynajmniej dwa punkty widzenia były konieczne, ale wciąż
niewystarczające. W miarę rozwoju fabuły widownia wydaje
się być coraz bardziej zwodzona: „Otrzymuje albo wymijającą
odpowiedź albo zostaje zganiona za swą żądzę wiedzy, albo
zostaje odprawiona z mitologicznie doniosłą informacją”*.
Podobnie nauczyciel próbujący zrozumieć zdarzenia w wiosce.
Niedługo po kulminacyjnej rozmowie z Pastorem wyjeżdża, a my
słyszymy: „I już nigdy więcej nie ujrzałem żadnego z
mieszkańców wsi”.
Ostatecznie zmienia swój zawód z nauczyciela na krawca –
jak gdyby zaniechał odkrywania tego, co ludzkie, na rzecz
zakrywania.
W taki sposób fabuła
filmu przedstawia się na zewnątrz – zadziwiająco. Jakbyśmy
wybudzili się w połowie snu lub koszmaru, kiedy tak wiele wątków
jest niedokończonych i niewyjaśnionych. Nawet poczucie winy nie ma
jasnej treści, jakbyśmy w milczeniu obserwowali dokonującą się
zbrodnię. Ale co właściwie
obserwujemy na ekranie?
W filmie widzimy dwie
odmienne rzeczywistości. Z jednej strony sferę życia publicznego,
zorganizowaną wokół pracy i obowiązków domowych. Wszystko jest
uporządkowane – hierarchia wyraźnie ustanowiona, zasady surowe i
bezwzględnie egzekwowane. Podstawowe
zagrożenia, w postaci pragnień i więzi, muszą być pojmane,
ograniczone i przezwyciężone. Jak w przypadku chłopca
przywiązywanego na noc do łóżka lub ptaka schwytanego w klatkę.
Tymczasem
za zamkniętymi drzwiami ukazane są ciemne strony
natury ludzkiej, a my jesteśmy zapraszani do ich poznawania – w
stopniu przekraczającym możliwości naszej wyobraźni i mechanizmów
obronnych. Odkrywamy sadystyczne znaczenie edukacji, zrepresjonowanej
seksualności, kazirodztwa, zawiści i rywalizacji prowadzącej do
morderstwa, zakazanych emocji – złości, nienawiści, miłości i
troski. Wtedy, gdy chłopiec zastaje w nocy ojca ze swoja córką w
pokoju, jesteśmy świadkami nie tylko uwiedzenia i kazirodztwa, ale
też sceny pierwotnej.
W
konsekwencji widzimy jak niebezpieczne
iluzje na temat natury ludzkiej – niewinność dzieci,
nieśmiertelność, zakaz kazirodztwa, bezpieczeństwo domowe – są
utrzymywane za
cenę obłudy, wewnętrznej destrukcji i aktów samobójstwa. Ogrom
samokontroli i samooszukiwania dotyczący pragnień nie jest
poddawany pod refleksję. Podejrzenia, którymi nauczyciel dzieli się
z pastorem, wywołują nieporównywalne z niczym oburzenie. Jak gdyby
najgorsze zło zostało wyrządzone. A tym, kto się na nie odważył
jest osoba z zewnątrz, nie należąca do społeczności.
Niestosowność
wiedzy, która nie może się ujawnić, prowadzi do tajemniczych
zdarzeń. Dziewczynka widzi we śnie to, co ma się urzeczywistnić.
„Coś strasznego się z nim stanie – mówi - Czasem moje sny się
sprawdzają”. I dochodzi do wypadku, na który jesteśmy
przygotowani, choć nie na jego okrucieństwo. Okaleczone oczy
upośledzonego chłopca, przywodzą na myśl mit o Edypie. Edyp
oślepił się po tym, jak uświadomił sobie, że naruszył
tabu będące fundamentem ustanowienia wewnętrznej i zewnętrznej
rzeczywistości. W Białej Wstążce mieszkańcy wolą
nie wiedzieć. Doktor powtarza: „Świat się nie zawali”. Ale
nieuchronnie zbliża się wojna, a świat stopniowo ulega rozpadowi.
Wojna stanowi wyraz totalnego załamania wartości, prawa i funkcji
ochraniających.
Gdy Melanie Klein
omawiała wczesne stadia kompleksu Edypa, zwracała uwagę na jego
powiązania z poczuciem niewiedzy. Opisała sytuacje, w których
dochodzi do poważnego lub wręcz całkowitego zahamowania ciekawości
u dziecka z powodu silnej nienawiści jaką odczuwa wobec wykluczenia
ze związku pary rodzicielskiej. Niewiedza jest tutaj tożsama z
poczuciem bycia niezdolnym i impotentnym. W tym sensie mit o Edypie
opisuje położenie człowieka, który odwraca wzrok od pragnień
narzuconych mu przez naturę i w wyniku bezradności, zmuszony jest
realizować tragiczną przepowiednie.
Klein podkreślała
również, że rozwój człowieka
zależy od stopnia, w jakim udaje mu się tolerować sytuacje
frustracji wynikającą z konfliktu edypalnego. Na ile niewiedza
przerodzi się w permanentne poczucie krzywdy i odrzucenia, czy
raczej ciekawość i chęć rozumienia. To właśnie wrodzona
ciekawość sprawia, że jesteśmy w stanie rozumieć – zastępować
złudzenia bardziej realistycznym obrazem świata. Jest nie
tylko podstawą uczenia się, ale również czynnikiem dzięki,
któremu jesteśmy w stanie modyfikować nawet największe traumy
przeszłości
Biała Wstążka
jest zaproszeniem dla naszego pragnienia wiedzy i każe się
zastanawiać nad kwestią nierozpoznania własnej historii. Pokazuje
jak jedne iluzje wytwarzają kolejne, a rzeczywistośc przyjmuje
coraz bardziej niepokojącą postać. Gwałtowna konfrontacja z
prymitywnymi, sadystycznymi i perwersyjnymi częściami nas samych
wydaje się nieunikniona - niewiedza nie zwalnia z
odpowiedzialności, a zazdrosny Bóg ukarze „dzieci za grzechy
rodziców aż po czwarte pokolenie”.
W
wywiadzie na temat Białej Wstążki Haneke powiedział:
„Sztuka
nie jest od tego, aby pocieszać. Nawet greckie tragedie działały
jako swego rodzaju gwałt na widzach. Pytanie nie brzmi czy warto,
tylko w jakim celu próbuje się potrząsnąć widzem. Ja to robię,
by wymusić reakcję, sprowokować do samodzielnego myślenia. Żeby
uświadomić rolę, jaką widz odgrywa w medialnym spektaklu”**.
Pytania wciąż
pozostają aktualne: w co wierzymy? I co z naszą niewinnością?
Opracowanie na
podstawie eseju Camellii Hanchevy The White Ribbon:
Katarzyna Modlińska
* Freud, S. (1908/2009). O
dziecięcych teoriach seksualnych. W:
S. Freud, Życie seksualne. Warszawa:
Wydawnictwo KR
**
http://www.polityka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz