czwartek, 22 listopada 2012

Niektóre wątki z dyskusji po projekcji filmu Jamesa Marsha "Człowiek na linie", w której udział wzięli Julia Jastrzębska, Kuba Mikurda i publiczność.









Na początku dyskusji przywołane zostało hasło z plakatu filmu brzmiące „Artystyczne przestępstwo stulecia”. W kontekście formalnych cech filmu ma ono swoje odbicie w doborze języka filmowego. Jest on połączeniem dwóch gatunków – dokumentu i filmów o skoku na bank. Sugeruje to ścieżkę interpretacyjną. Użycie języka filmów o skoku do historii Petita podkreśla podobieństwo artysty do przestępcy. Na poziomie intrygi filmu, to do czego dąży akcja i co gatunkowo powinno być skokiem, czyli przestępstwem, tu zostaje zamienione na akt sztuki.  Zrównanie artysty z przestępcą wydaje się trafne w odniesieniu do nurtów  we współczesnej sztuce. Można ulec wrażeniu, że to co nie jest transgresyjne nie jest dziś sztuką, a transgresja z definicji to przekraczanie reguł. Zilustrowaniem tej tezy może być wystawa Maurizio Cattellana w CSW. Różnica polega na tym, że sztuka jest akceptowanym społecznie przestępstwem, a jej transgresyjny charakter daje możliwość pomyślenia czegoś innego. Rzeczywistość utwierdza nas, że inaczej myśleć się nie da. Artysta otwiera nową drogę. W przestrzennie uporządkowanym Manhattanie, gdzie ulice przecinają się pod kątem prostym, a na mapie wygląda to jak siatka nałożona na miasto, Petit tworzy przejście, którego  mapa nie przewiduje. Jest ono poza nią, wysoko w przestrzeni, tam, gdzie się nie chodzi. Nasza przestrzeń jest bardzo umowna. Kolejnym pytaniem, jakie się rodzi w konsekwencji tych rozważań, to przeciwko czemu ta sztuka jest przestępstwem. Przestępstwo wyobraźni przeciwko rzeczywistości. Petit w tym sensie jest nieortodoksyjnym surrealistą. Z punktu widzenia psychoanalizy można na to spojrzeć, jako na przejaw psychotycznego umysłu, który znosi granice i zniekształca rzeczywistość. 


Można także rozumieć ten film jako opowieść o niebezpieczeństwie czyhającym w samym Peticie. Bohatera ekscytuje nadmiar życia w bliskości śmierci. Otchłań, nad którą się przechadza jest uprzedmiotowioną śmiercią. Widzowie wyczynów Petita są mniej żywi niż on. Spacer na linie daje mu doświadczenie pełnego życia, rozkoszy bliskiej cierpienia, której naturę dobrze oddaje cytat z R. M. Rilke, przytaczany także przez Hannę Segal: „Piękno jest początkiem przerażenia, które jeszcze możemy znieść”. Dyskusja toczyła się także wokół kosztów, jakie ponosi artysta. Czy całkowite zaangażowanie się w sztukę i uczynienie z wszystkiego jej narzędzi, stanowi istotę bycia nim.


Petit stanowił niebezpieczeństwo także dla innych. Jeśli po wyjściu z kina pamięć skondensuje ten film do jednego obrazu, niekoniecznie będzie to widok Petita kroczącego po linie rozpiętej między dwiema wieżami WTC. Być może będzie to płaczący przyjaciel z końcowych scen filmu. Czyn linoskoczka uwalnia tylko jego. Petit dotarł do krawędzi i przeszedł na drugą stronę, ale inni zostali. Chwilę po udanym „skoku” ląduje w łóżku z gruppie, co można rozumieć jako desublimację. Możemy zastanawiać się, co było w Peticie takiego, co uwiodło innych do tego stopnia, że byli skłonni poświęcić kilka lat życia, na realizowanie jego pragnienia.


Trudno też oglądać ten film wyłączając kontekst zamachu na WTC w 2001 roku. Reżyser zadbał o to, by w Człowieku na linie nie było żadnych nawiązań do tego zdarzenia, jednak przy omówieniu filmu ten kontekst pojawia się. James Marsh przywraca nam wieże - film jest fantazją reparacyjną. Pokazuje nam plac  budowy i fundamenty wież, co przypomina nam paradoksalnie dziury po tych samych wieżach, miejsce śmierci. Te myśli także kojarzą się z niebezpieczeństwem.



Dyskusję streściła Olga Szczepańska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz