środa, 18 stycznia 2017

Najważniejsze myśli z dyskusji po filmie „Uczta Babette” w reż. Gabriela Axela. Gościem była psychoanalityczka Beata Maciejewska-Sobczak, a dyskusję prowadził krytyk filmowy Krzysztof Kwiatkowski


„Uczta Babette” dzieje się w specyficznej scenerii małej duńskiej wioski. Jest to środowisko skromne i surowe, bo tacy są jego mieszkańcy. A więc można zadać sobie pytanie, czego metaforą jest wioska? Samotności? Melancholii? Żałoby?


Wszystkich bohaterów łączy doświadczenie straty. Babette, Generała, siostry, które nie mają matki, wreszcie całą wspólnotę, gdy umiera pastor.
Jednak o tym się tam nie mówi. Przeszłość odbiła swoje piętno na wszystkich, a sposobem, by nie popaść w rozpacz, jest milczenie.

Nie tylko dawne traumy odpowiadają za specyficzną martwotę tych ludzi. Jest to wspólnota wyznaniowa zorganizowana wokół osoby pastora. Niezbędna im do życia religia ma tu charakter opresyjny. Niedopuszczalne w jej ramach jest bycie w parze. „Małżeństwo to mało istotna sprawa” - mówi pastor. Skutkiem tego jest staropanieństwo jego córek, ale nie tylko. Tak praktykowana religia stoi na straży rozdzielenia duchowości i cielesności we wszystkich przejawach. Zjawiska, które łączą w sobie te dwie sfery, są ze swej natury niezwykle przyciągające, kuszące. Z tajemniczą siłą próbują wedrzeć się w życia tych ludzi. Najpierw w formie namiętnych miłosnych pragnień, później w pięknym śpiewie, wreszcie pod postacią wyrafinowanej kuchni Babette.

Zastanawiając się nad zjawiskiem wiary przedstawionym w filmie nie można stracić z oczu jej ratującej funkcji, która umożliwia przeżycie. Psychoanalitycy Winfred Bion i Donald W. Winnicott uważali, że wiara to innymi słowy zdolność do tolerowania, że czegoś nie wiemy. Winnicott podkreślał też znaczenie poczucia ciągłości, kiedy niepokój zamienia się w spokój, głód w nasycenie. Jeżeli środowisko jest stabilne, to pozostawanie w nim, co Winnicott nazywa „trzymaniem”, daje ufność i poczucie ciągłości istnienia. Dla wspólnoty tym, co ich trzyma i zawiera, jest właśnie Bóg.

Oddanie się Bogu gwarantuje uwolnienie od strachu, ale wiąże się z ogromnym poświęceniem. Jest to Bóg, dzięki któremu można żyć, ale który nic nie ofiarowuje. To jemu się ofiarowuje. W wiosce symbolizuje go pastor, który „nie chce sobie rąk odciąć”, czyli pozwolić córkom odejść i wieść własne życie.

Nadzieja nadchodzi z innej strony – to dzięki artyście i jego darom transformacja wydaje się możliwa. Członkowie wspólnoty kosztując kulinarne dzieła Babette zwracają się ku sobie. Jest to możliwe, bo dar Babette zaspokaja ich skrywane pragnienia, o których wiadomo z ich romansów i oszustw. Jednak czy można myśleć, że dokonała się trwała przemiana? Gdy Babette wyjeżdża, siostry gotują dokładnie taki sam posiłek, jak zwykły to robić kiedyś. Jakby nic się nie wydarzyło.

A więc czy uczta Babette spełnia funkcję transformującą czy nie? Jaką funkcję spełnia? Wygląda na to, że jest kulminacyjnym momentem ich żywotów, unikalną chwilą integracji. Ciało, psychika, zmysły – wszystko spotyka się w jednym momencie i może zostać przeżyte.

W takim razie dlaczego ku rozczarowaniu widzów siostry wyciągają stary garnek i gotują dokładnie taką samą jałową strawę jak czternaście lat temu? Może taka właśnie jest natura integrujących momentów. To tylko chwile, w których coś ważnego może się zintegrować, i po których wracamy do starych nawyków. Taka jest dynamika życia psychicznego.

Pojawienie się tych zjawisk i pojęć blisko siebie - integracja, transformacja, uczta, artysta czy sztuka - nie jest przypadkowe. W patriarchalnej wspólnocie pastora Babette symbolicznie zajmuje miejsce matki, a to przecież nikt inny niż matka jest pierwszym szefem kuchni. Pierś to albo frustracja, albo wspaniała uczta. Zdaniem psychoanalityka Christophera Bollasa matka jest pierwszym obiektem przekształcającym. Oznacza to, że będąc w nieustannej wymianie z dzieckiem przyjmuje nieznośne dla niego samego jego własne prymitywne impulsy, nieznane i nienazwane. Odpowiada na nie dotykiem, słowami lub jeszcze inaczej. W ten sposób przekształca je i oddaje mu, ale w nowej formie są łatwiejsze do zaakceptowania. To właśnie niepowtarzalny sposób, w jaki każda matka zajmuje się swoim dzieckiem jest podwaliną pod przeżycia estetyczne, bo jej opieka ma naturę zmysłową. Później zdaniem Bollasa podobny proces zachodzi w kontakcie z dziełem sztuki, czego efektem może być trudne do opisania słowami, a jednocześnie dobrze znane uczucie wewnętrznego poruszenia. Utwór muzyczny, obraz lub niezwykła potrawa także mogą stać się obiektem przekształcającym.

Teoria Bollasa domyka interpretację filmu i ciekawie, choć w sposób skomplikowany wyjaśnia dlaczego uczta dostarcza jej uczestnikom tak głębokich przeżyć. Jednak widzowie wiedzą to przecież intuicyjnie. Babette jest potrzebna wiosce, tak jak matka córkom pastora, a uczta pozwala im choć raz zapuścić się w zakazane rejony. Widzowie wiedzą też, jak w gruncie rzeczy tragiczny jest los mieszkańców wioski i że decydują się oni na życie ogołocone z wszystkiego co życiodajne. A uczta nic nie zmieni.



Opracowanie: Olga Szczepańska