Motywacja czy też cel, który miał
przyświecać nakręceniu filmu „Pięć nieczystych zagrań”,
pozostaje właściwie niewiadomą, i to było głównym wątkiem w
dyskusji po filmie. Nieczyste zagrania to wyzwania, które stawia
jeden reżyser drugiemu, karmiąc przy tym własne cele, te świadome
i nieświadome.
Jak nadmienił Jan Borowicz, w filmie stykamy się przede wszystkim z
parą. Para, której mamy się przyglądać, często staje się
tematem przewodnim w filmach von Triera. Widzimy dwóch mężczyzn,
Larsa von Triera i Jorgena Letha, reprezentujących różne
pokolenia, między którymi istnieje rywalizacja. Możemy ich
postrzegać jako parę mistrz uczeń, ojciec syn.
Zagrania rzucane przez Triera, dotyczą zmian, które ma wprowadzać
Leth w swoim dziele „Doskonały człowiek”. Czemu mają służyć
owe zmiany i co właściwie dzieje się w parze? Jak ją widzimy?
Jak
mówił Jan Borowicz, jedną z możliwych interpretacji jest pewna
gra między reżyserami, oparta na chęci dominacji, kontroli i
podważenia autorytetu, jakim jest dla von Triera Leth. Dzieło
Letha, wysublimowane i wysmakowane pod względem formy, kusi, by
strącić je z piedestału. Jak pomnik, który chciałoby się
naruszyć. Jak mówi sam von Trier: ”weźmy tę perełkę i
zanieczyśćmy ją”, co być może czyni, zmuszając twórcę do
rozbijania, kawałkowania i wprowadzania zmian w warunkach, które
są dlań nie do wytrzymania. Wydaje się, że mamy do czynienia z
pewnym sadomasochistycznym spektaklem, w którym jedna strona
okrutnie się pastwi, druga, godząc się, pasywnie przyjmuje reguły
gry. Można myśleć, że Leth ma się odnaleźć jedynie w
odtwórczej roli, jaką narzuca mu von Trier, który dyktuje i mówi
jak ma być. Jaką rolę zatem gra tu właściwie sztuka, czy jest
jedynie pustą zabawką, jak wspomniał Krzysztof Kwiatkowski, przy
okrutnym, bezustannym założeniu by nic dobrego, twórczego nie
mogło się wyłonić?
Alternatywnym spojrzeniem, które
również podjął Jan Borowicz, jest aspekt twórczej rywalizacji,
kreatywnej pary, która, spotykając się na pewnych zasadach, dąży
do stworzenia czegoś nowego. Być może można rozumieć zagrania,
pozornie jako nic nie mającą tworzyć oprócz zniszczenia grę, a
może jednak grę, która ma ze sobą nieść jakąś naukę?
Przywrócenie dzieła Letha, przyglądanie się mu pod lupą za
pośrednictwem wielu niewygodnych dla twórcy odsłon, jest zachętą
ze strony von Triera, by ponownie i wciąż sprawdzać, co jest
niedokończonego, nieświadomego w tym, co wydawało się dotąd
tak nietykalne i skończone. Być może von Trier miał na myśli, że
coś jeszcze domaga się przekształceń i refleksji. Tym czymś
twórczym miałoby być ciągłe przesuwanie granic, ciekawość i
znoszenie samokontroli, w potrzebie nieustającego dialogu
wprowadzającego ruch i nie mijającą energię. Można widzieć
zmagania reżyserów jako próby dekonstrukcji nie tylko dzieła
Letha, ale, za pośrednictwem stawiania wyzwań, dekonstrukcji ich
obydwu – Leth konfrontując swą doskonałość i von Trier,
niejako odbijając się w swoim mistrzu, dekonstruuje własne
problematyczne obszary. W rezultacie, mierząc się z trudnymi
tematami, obydwu im to służy, obydwu ich rozwija. Takie spojrzenie
zakłada nie tyle życzenie zniszczenia dzieła ojca, ale równoległe
pragnienie, by Leth wyszedł jednak obronną ręką, by mógł
przetrwać.
Sztuka istniałaby zatem jako narzędzie poznania, trzeci element,
wprowadzający ruch i możliwość zaprowadzania zmian w jej
twórcach.
Ciekawym aspektem wydaje się
terapeutyczny zabieg, który wydaje się być ukrytym zamysłem von
Triera. Zarzutem wobec Letha jest jego dystans i pozostawanie w roli
nie zaangażowanego obserwatora, bezpiecznie skrytego za kamerą.
Sztuka, według von Triera ma pozostawiać ślady, ma nieść ze sobą
ból i cierpienie. Tak jak i w terapii można myśleć o nieodłącznym
jednak cierpieniu towarzyszącym pacjentowi, dotykającym tego co
bolesne, na rzecz zmian i nowego spojrzenia. Powstaje pytanie czy
ciągłe przesuwanie i dotykanie własnych, bezpiecznych dotąd
granic jest przejawem masochizmu, czy też jest to niezbędny proces
służący rozwojowi? Jan Borowicz mówił, że terapeutyczny aspekt
nieczystych zagrań, próba konfrontowania Letha z jego
ograniczeniami zawiera jednak w sobie sytuację przymusu, tworzenia
dość okrutnego programu wychowawczego, w którym błędne,
szkodliwe przekonania mają być usunięte. Jednak być może to, że
nieczystych zagrań jest pięć, daje szansę tworzenia dialogu,
który umożliwia szukanie i rozpatrywanie różnych odpowiedzi.
Zmagania, które oglądamy, można także odnieść do ciągłej
wymiany zachodzącej we wnętrzu twórcy, w którym poprzez
bezustanne podważanie, niszczenie starego, na pozór doskonałego
porządku, wyłania w końcu nową jakość.
opracowanie: Gabriela Nowicka