Film
rozpoczyna uwertura, będąca serią obrazów i motywów, które
powrócą w jego dalszych częściach. Zarówno muzyka, jak i
plastyka tego wstępu budzi niepokój, obrazy są piękne, ale wydają
się być puste i zimne. Każda scena, podobnie jak całość filmu,
niesie ze sobą wiele znaczeń, skojarzeń i odczuć.
Liczne odniesienia do sztuki,
obrazy nieprzypadkowe i pojawiające się w różnych momentach
filmu, zastanawiają. Motywem być może najbardziej przykuwającym
uwagę jest scena z panną młodą, oplątaną i zatrzymywaną przez
więzy i korzenie. Zdaniem Iwony Wyczańskiej obraz ten odnosi się
do depresji, w której pojawia się czarna nić, z której nie można
się oswobodzić.
W pierwszej części filmu
trwa wesele. Wszystko, krok po kroku, wydaje się zmierzać ku
zniszczeniu i zagładzie, momentem przełomowym jest przemowa
rodziców panny młodej. Justine, pogubiona i przerażona nie może
korzystać z uroczystości, ucieka z niej w poszukiwaniu wsparcia i
zrozumienia, którego jej brakuje. Wszechobecne sztuczne rytuały,
wypełniające tę część filmu, nie wydają się nieść ze sobą
jakiegokolwiek znaczenia. Justine buntuje się przeciwko nim w
przeciwieństwie do Claire, swojej siostry, która wydaje się w nich
dobrze odnajdywać i prezentuje się jako perfekcyjna gospodyni i
żona, panująca nad tym, co ją otacza. Historia dwóch sióstr, jak
mówiła Iwona Wyczańska, to naprawdę historia dwóch dziewczynek,
które wciąż nie wyszły z domu rodzinnego. Przerażone szukają
bezpieczeństwa, ukojenia i możliwości nazwania tego, co
przeżywają, każda na swój własny, odmienny sposób. Ich matka
nie ukrywa swojej pogardliwej i cynicznej postawy wobec życia, a
ojciec, pozornie ciepły, w sumie okazuje się tak samo jak matka
opuszczający. Justine, identyfikując się z destrukcyjną matką,
sama staje się destrukcyjna wobec siebie i otoczenia. To stan umysłu
osoby w depresji, kiedy cała nienawiść do obiektu kierowana jest
na siebie, co z kolei uniemożliwia czerpanie i korzystanie z
własnego życia.
Druga
część filmu zdaje się obrazować zmianę w postawie Justine,
która sprawia tu wrażenie spokojniejszej i posiadającej
szczególnego rodzaju wiedzę i pewność, nie dostępną innym.
Prezentuje raczej pogardliwy i nienawistny stosunek do życia, do
możliwości straty, wszystkie lęki i obawy są poza nią. Jak
komentowała Iwona Wyczańska, Justine posiada pewną wiedzę
fatalną, co cechuje melancholię, świadomość fatum. Wie o
zbliżającej się zagładzie i końcu świata. Można by pomyśleć,
że końcem świata, który obserwujemy wokół nas, na co dzień,
jest śmierć. Rodzi się pytanie, jak żyć w obliczu świadomości
śmierci.
Bohaterowie filmu wydają się
prezentować różne postawy wobec nieuchronnego końca. Justine
wydaje się być wręcz uwiedziona zbliżaniem się Melancholii,
jakby wizją piękna śmierci, będąc z nią w miłosnym, seksualnym
związku. Jest coś przewrotnie zdradliwego w scenie, gdy Justine
upaja się widokiem zbliżającej się planety, jakby koniec świata
był czymś pięknym. Justine jest w bliskim kontakcie z tym, co jest
światem naturalnym, emocjonalnym, co przeciwstawia się światu
nauki. Reżyser ewidentnie drwi z podejścia naukowego, na którym w
dzisiejszych czasach mocno się opieramy. Taką postawę prezentuje
mąż Claire. Opiera się na doniesieniach, które w rezultacie
zawodzą.
Pojawiające się w drugiej
części filmu rytuały, mają już odmienny wydźwięk. Justine,
przechodząc przez własne, ogromne cierpienie, jest w stanie zdobyć
się na empatię i pomóc najsłabszemu, dziecku, które potrzebuje
iluzji, by mierzyć się z Końcem. Justine tworzy rytuał –
budowanie magicznej groty, który daleki jest od sztuczności
rytuałów weselnych z pierwszej części filmu. Rytuał, który ma
znaczenie, niesie pomoc i nadzieję. Rytuały, jak podkreśliła
Iwona Wyczańska, również można rozumieć jako coś, w czym żyjemy
na co dzień – coś, co porządkuje nasz świat, daje poczucie
tożsamości i ma funkcję obronną.
Wątkiem
stale powracającym w filmie są obrazy. Można się zastanawiać nad
ich znaczeniem. Jan
Topolski
mówił
o
przeciwstawianiu sztuki
abstrakcyjnej
sztuce
figuratywnej
przedstawiającej
świat
ludzi, uczuć.
Sztuka to forma komunikacji, wyrażenie chęci powiedzenia innym co
się czuje i przeżywa. Pojawiające się obrazy, głównie o
tematyce apokaliptycznej, przywoływały skojarzenia na
temat upływu czasu, śmierci,
zatrzymania chwili, uchwycenia tego, co się widzi.
Opracowała Gabriela Nowicka