wtorek, 27 marca 2018

Streszczenie niektórych wątków dyskusji po filmie „Sól ziemi” w reżyserii Wima Wendersa z udziałem terapeutki psychoanalitycznej Katarzyny Skrzypek i filmoznawcy filozofa Kuby Mikurdy

„Sól ziemi” jest dokumentalnym filmem o brazylijskim fotografie Sebastião Salgado. Współreżyserem filmu, obok Wima Wendersa jest Juliano Ribeiro Salgado, syn artysty.

Robienie filmu dokumentalnego zazwyczaj prowadzi do nadmiaru nieuporządkowanego materiału. Jednym ze sposobów otrzymania spójnej całości jest narzucenie formalnej narracji, która nie zniszczy nieoczekiwanych powiązań, emocjonalnego szumu wydarzeń. Uczestniczymy w doskonale udanym projekcie. Dokument dotyczy realnych osób i ta dobrze zachowana dyskrecja nie blokuje nas, widzów, w możliwościach fantazji, domyślań, projekcji.

Salgado jest doktorem ekonomii. Jest bardzo zaangażowany, razem z żoną Lélią Wanick, w polityczno-społeczny wymiar życia. Zaopatrzony w aparat, stara się sportretować rzeczywistość. Rzeczywistość taką, która nie tylko pozbawia różnych rzeczy, ale też ich dostarcza. Razem z organizacją World Church Society Salgado realizuje projekty dokumentujące jego słowa „Człowiek to dzikie i straszne zwierzę. Nasza historia jest historią wojny, nieskończoną, szaloną.”

Katarzyna Skrzypek patrzy na ten film, jak na historię wewnętrznego życia każdego z nas, ponieważ zawiera on uniwersum momentów rozwojowych. To historia życia człowieka, który poszukuje w bardzo konkretny sposób siebie. Poszukuje prawdy o swoim wewnętrznym świecie. Poszukuje siebie w takich rejonach, które narażają go na trudności i kryzysy. Medialny świat reklam usilnie podtrzymuje zasadę przyjemności, uwodząc uśmiechniętym życiem bez utrat. Bardzo szybko przychodzi nam skonfrontować się z utratą obrazu siebie, utratą obrazu osób wokół siebie.Utratą ideału, który zatracił swoją chroniącą moc. Niejako od wewnątrz ideał zostaje podważany. Nieunikniony jest też bunt przeciw żałobie za utraconym wizerunkiem idealnego świata. To integralny element pracy żałoby. Zmagania z nim określają stany umysłu. Obok nienawiści i lęku do faktów, znajdujemy ciekawość prawdy. Żałoba odbywa się właśnie w obszarze tarcia między tymi tendencjami.

Kuba Mikurda zastanawia się, w jakim stopniu to co oglądamy jest symboliczne? Czy spójność metaforyczna życia fotografa pokazana w filmie, w jakiś sposób ma związek z nieświadomym? W pewnym momencie, po powrocie z ogarniętej śmiercią Rwandy, Salgado ociera się o kryzys. Możemy się tylko domyślać, że skondensowanie faktów śmierci i destrukcji nadszarpnęło jego możliwości pracy żałoby. Można pokusić się o takie stwierdzenie, że fotografowi jednak udało się przekształcić i przejąć władanie nad pewnymi aspektami funkcjonowania jego procesu pierwotnego.
Czy kolejne obrazy dziewiczej natury, która ocalała, bo nie miała kontaktu z człowiekiem, realizacja projektu Genesis, może być tego symbolicznym przejawem?

Czy Salgado zostaje zmieniony przez doświadczenie uczestniczącego stawania się jednością z destrukcyjną rzeczywistością? Nie ma na to odpowiedzi, jak i na pytanie w jaki sposób każdy z nas poradzi sobie z zadaniem stawianym przez takie osoby jak Salgado. Takie osoby, które zadają nam ciężką pracę wewnętrzną, ponieważ musimy jakoś cierpienie przyjmować i robić miejsce dla niego w swoim wnętrzu.

Czym jest fotografowanie trudnego życia uchodźców, czym jest fotografowanie cierpienia i śmierci? Kategoria sensu wydaje się tu być niewystarczająca. Technika pracy Salgado to gotowość reportera do przyjmowania uczuć fotografowanych osób i ich rezonowania. Efektem tego właśnie procesu są jego fotografie. Mierzenie się z własnymi uczuciami rozczarowania, niepewności, wrogości, nieuchronnie wiąże się z uczuciem smutku, który jest szumem tego filmu. Ale jest tu też satysfakcja płynąca z łączenia i odkrywania. Dlatego jakoś bardziej czujemy, że mamy też do czynienia z ochroną śladów ludzkiej godności, niż nadużyciem.

Szum uczuć w tle całego filmu pochodzi być może, z jakiś uniwersalnych konfliktów dotyczących utrat jak również dostrzegania roli żałoby. Ten szum to być może ból wynikający z naszych nieszczęśliwych doświadczeń. Bolesna świadomość niemożności ochrony tego, co kochamy, przed destrukcyjnością, prowadzi do uczuć rozpaczy i przygnębienia. Ale kiedy tej destrukcyjności jest dużo, pojawiają się różnego rodzaju lęki, które leżą u podstaw zahamowań pracy czy depresji. Według Katarzyny Skrzypek, w filmie jest pokazane to, że można leczyć depresję przez powrót i odnowę witalności krainy dzieciństwa.

Film rozpoczyna komentarz Salgado do zdjęcia z kopalni złota. Czy nasze życie wygląda właśnie tak, że zachłanność każe nam fedrować w skale zawierającej cenny kruszec, balansując na granicy własnego wyczerpania? Czy rzeczywiście robimy to z własnej woli? Czy jest to konsekwencja oddalenia się od Prawa natury? Film kończy komentarz do cyklu Genesis. Uwiecznione w fotografii piękno i siła przyrody nietkniętej przez człowieka. Inną częścią tego projektu było zadrzewianie rodzinnej farmy, która właśnie eksploatacyjnie dotykana przez lata, stała się wysuszonym klepiskiem. Salgado opowiada o marzeniach już w gąszczu drzew.

W marzeniach jesteśmy najbardziej realni dla samych siebie.

Opracowanie
Majka Nowak

1 komentarz:

  1. Czy ten portretujący wgląd w niszczącą i szaloną działalność człowieka wobec innych ludzi, wobec przyrody i w odniesieniu do zasobów naszej planety niesie jakieś pozytywne przesłanie ?

    Uczestnicząc przez kilkadziesiąt lat jako reporter w wojnach, cierpieniu, śmierci, w zmaganiach z klęskami naturalnymi i tymi spowodowanymi przez człowieka Sebastião Salgado rezygnuje w pewnym momencie z pokazywania destrukcji i rabunkowej eksploatacji. Fotografuje naturę nietkniętą ręką człowieka, pokazuje też ludzi, którzy zbudowali ten świat. Zbudowali bądź walczą o naprawę tego co ludzie niszczą.

    Prowadzi go to na powrót do miejsca z którego wyruszył. Swoją podróż po świecie rozpoczął w niezmierzonych przestrzeniach gór i lasów, po latach wraca na wysuszony skrawek rodzinnej ziemi. Ziemi, którą jego ojciec eksploatował doprowadzając do zniknięcia wszelkiej roślinności i zamieszkujących dżunglę zwierząt. W ciągu kilku lat Sebastião jego żona wraz z grupą ludzi zamieszkującą te tereny, przywracają równowagę ziemi, wody, powietrza i przyrody. Dżungla wraca do życia co oznacza też ponowną możliwość życia w niej ludzi. To druga szansa dla jego rodziny i kolejnych pokoleń, ta wojna z natura kończy się przymierzem. Przymierzem jakie częściej widać w filmie Wendersa w obrazach plemion koegzystujących z naturą niż w obrazach zaawansowanej cywilizacji.

    Myślę, że przesłanie, o którym mówi, że natura jest sama zdolna do obrony przed człowiekiem jest zbyt optymistyczne. To jednak odbudowa z aktywnym udziałem człowieka, czego dobitnym przykładem są strażacy z Calgary i innych dalekich miejsc gaszący płonące szyby naftowe w Kuwejcie. Również osobisty przykład jest o znaczący. Sebastião Salgado za jednym zamachem naprawia dwie rzeczy. Po pierwsze to co zniszczył jego ojciec, zapewne niefrasobliwie i chcąc zapewnić byt i możliwość rozwoju własnej rodzinie. Po drugie lecząc skrawek natury goi własne rany z podróży po świecie.

    Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że to odrodzenie możliwe jest ze względu na jego osobistą wrażliwość. Tę samą wrażliwość, która sprawia, że jest nie tylko chłodnym obserwatorem ludzi, świata, ale zaangażowanym uczestnikiem. Salgado podkreśla, że fotografie, obrazy, nie są wyłącznie jego autorstwa, są one współtworzone przez osoby na nich pokazane, są podarunkiem, ofiarą niosącą jakąś osobową treść. Uczestnicząc w życiu człowieka poddanego cierpieniu, zniszczeniu i śmierci dostrzega w człowieku godność i potrafi to pokazać, podobnie jak potrafi pokazać witalność i zaangażowanie w nie dramatycznych obrazach ludzkiego życia.

    OdpowiedzUsuń