W
filmie Paterson obserwujemy dzień po dniu tydzień z życia
tytułowego bohatera. Poznajemy jego zwyczaje, jego związek, jego
twórczość. Poprzez intymny klimat filmu mamy poczucie, że
jesteśmy blisko niego, że dużo o nim wiemy. Wiemy i nie wiemy, bo
Paterson jest postacią, którą niełatwo zrozumieć. W dyskusji po
filmie próbowaliśmy się do niego zbliżyć. Na pierwszy plan
wysunęła się jego poetycka twórczość.
Pomocna
w rozumieniu Patersona wydaje się być myśl D.W. Winnicotta,
szczególnie jego rozumienie twórczości. Dla niego bycie twórczą
jednostką wykracza poza działalność artystyczną. Rozumiał on to
szeroko jako stan dostępny każdemu niemalże człowiekowi. Jego
pojęcie kreatywności wiąże się z zabawą, bez której jego
zdaniem nie może być twórczości. A tylko będąc twórczym
człowiek może odkrywać swoje self. Czyli istotą twórczości jest
tutaj umiejętność kontaktowania się, czy poszukiwania w sobie
części żywej i prawdziwej, innymi słowy chodzi tu o dynamikę
między prawdziwym a fałszywym self.
Filmowi
bohaterowie szukają czegoś w sobie. Każde z nich poprzez swój
wyjątkowy wyraz artystyczny, wydobywa ze swojego wnętrza coś
specyficznego tylko dla siebie, i widzialne efekty w postaci ich
dzieł są skrajnie różne. Dziewczyna Patersona uprawia radosną
ekstrawertyczną twórczość. Anita Piotrowska miała skojarzenie do
barokowego horror vacui. Tak jakby Laura czuła przymus kompulsywnego
wypełniania pustki. Dla niej kluczowa jest przestrzeń, w
odróżnieniu od Patersona, dla którego taką kategorią jest czas.
Widzimy to w strukturze filmu i jego uporządkowanym życiu, ale
także w wierszach, które często coś po prostu opisują,
zatrzymują. Są nieskomplikowaną impresją ze szczegółów, czy
właśnie momentów życia.
Nie
do końca wiemy, jak mamy traktować wiersze Patersona, zresztą jego
tryb życia też może wzbudzać niepokój. Czy to zrytualizowanie
jest przejawem równowagi wewnętrznej, czy rodzajem maski, obrony,
czymś co ma chronić przed załamaniem, wybuchem? Czy mamy do
czynienia ze stoicyzmem, czy bezemocjonalnością i wewnętrzną
martwotą? Dawid Bieńkowski skłaniał się w stronę tej drugiej
możliwości podkreślając pesymistyczny wydźwięk filmu. W jego
poczuciu fakt, że pies zniszczył notes z wierszami oznacza
symboliczne niepowodzenie w wyrażaniu i poszukiwaniu prawdziwego
self.
Zastanawia
także kondycja związku Patersona. Czy jest rzeczywiście tak
dobrze, jak wydają się to widzieć bohaterowie? Psychoanalityk
zwrócił uwagę na brak namiętności w tej parze, widzi Patersona
jako zahamowanego i uległego mężczyznę, który rezygnuje z
popędu. Ich związek Bieńkowski opisuje bardziej jako miły i
infantylny, daleki od dojrzałej seksualnej relacji.
Jednak
film wymyka się takiej prostej, jedynie psychologicznej
interpretacji. Wydaje się, że jest czymś więcej niż tylko
portretem dwóch ekscentrycznych postaci. Jim Jarmusch puszcza do
widza oczko, jakby chciał skierować naszą uwagę na inny wymiar.
Jakie znaczenie ma to, że bohater ma tak samo na imię jak miasto, w
którym żyje i w którym toczy się akcja filmu? Odtwórca głównej
roli nazywa się Adam Driver, a jego postać jest przecież kierowcą
autobusu. No i wreszcie jak rozumieć lakoniczną surową poezję
Patersona? Czy jest to wyraz pewnej patologicznej nieudolności, czy
chodzi tu o coś innego? Mamy możliwość zaobserwować proces
pisania wiersza o zapałkach od momentu pierwszego impulsu poprzez
proces dopracowywania formy. Paterson przypomina w tym dziecko, które
pierwszy raz poznaje rzeczy i uczy się ich nazw. Mając jednak w
pamięci zaproszenie reżysera, by przyjrzeć się filmowi inaczej, z
innej perspektywy, nabiera to być może jeszcze innego sensu. Mamy
możliwość doświadczyć ponownego spojrzenia na świat wokół
nas, tak jakby to było po raz pierwszy i wydaje się, że może być
to doświadczenie mistyczne. I wtedy Paterson bardziej jawi się
właśnie jako mistyk lub mistrz zen, a nie jedynie jako postać
ograniczona traumą wojenną, swoimi obsesjami i kompulsjami. Wtedy
jego „ok” jako odpowiedź na wszystko nie jest wyrazem bierności
i zahamowania, ale bliższe jest prawdziwej akceptacji tego, co się
dzieje.
To
spojrzenie z szerszej perspektywy być może jest jakąś
odpowiedzią, dlaczego ten film niektórych zachwyca. Jest poruszający,
bo pokazuje prawdę egzystencjalną. W codziennym borykaniu się z
życiem jednocześnie możemy mieć kontakt z jakimś głębszym
wymiarem naszego bycia tutaj, bo oprócz tego życia i tego momentu
nie ma nic. To właśnie to codzienne borykanie jest tym głębszym
wymiarem. Paterson zdaje się to intuicyjnie rozumieć. Co więcej,
klucz do tego rozpoznania każdy ma w sobie, tak jak on swoją
zdolność do pisania wierszy ma w sobie i tak samo jak ma w sobie
wszystkie napisane wiersze. Chociaż zjadł mu je pies.
Opracowanie:
Olga Szczepańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz