Zainteresowanie Luca Guadagnino
aktywnymi siłami rządzącymi seksualnym rozwojem, skutkowało
filmową trylogią, którą on sam nazwał trylogią pragnienia.
„Call Me By Your Name”zaskakująco przetłumaczony na: „Tamte
dni, tamte noce”, jest jednym z tych filmów. Oparta na powieści
André Acimana akcja filmu ma miejsce w słonecznej Italii.
Siedemnastoletni Elio każdego roku spędza wakacje z rodzicami. Na
zaproszenie ojca, wybitnego profesora archeologii, przyjeżdża do
nich amerykański doktorant Oliver. Muzycznie uzdolniony Elio z
nieukrywaną trudnością odstępuje gościowi swoją sypialnię.
Beztrosko romansując z sąsiadką Marzią ulega jednocześnie
urokowi Olivera. Początkowo obydwaj mają opory, żeby nadać temu
znaczenie i dystansują się od siebie. Kiedy wreszcie ulegają
namiętności, utrzymują swój związek w tajemnicy. Rodzice Elia
sugerują im wycieczkę do Bergamo przed odjazdem Olivera do Stanów.
Obolały psychicznie po rozstaniu Elio rozmawia, a w zasadzie słucha
ojca. Po kilku miesiącach, przy okazji życzeń z okazji Święta
Chanuki, Elio dowiaduje się o zaręczynach Olivera.
W opinii Kuby Mikurdy, to co oglądamy
na ekranie, jest rezultatem dobrze wyważonej pracy kamery nad
detalami, zmysłowo uruchamiającymi widza. Tajskiemu operatorowi
udało się poetycko sfilmować punkty przestrzeni dotyczące
intymności. Ta przestrzeń sprawia wrażenie lekkości i łagodności.
Pozwala rozwijać się nieprzewidywalnym wydarzeniom i uczuciom.
Iwona Nidecka-Bator zaproponowała,
żeby spojrzeć na ten film jak na film o procesie dojrzewania. Nie
tyle o całym procesie, ale o pewnym jego momencie - powstania i
narodzin początków dorosłego człowieka. Ta myśl bardzo ożywiła
dyskusję. Być może dlatego, że ten okres wnosi unikatowy i ważny
wkład w życie każdej dorosłej osoby.
Psychoanalityczka podkreśla, że w
filmie jest pięknie pokazany pewien rodzaj zagubienia. Cierpienia
spowodowanego pragnieniem, którego do końca nie można zrozumieć i
które jest opracowywane w trakcie trwania filmu. Możemy obserwować
jak bohater się zmienia i to jakim ciężkim jest proces wyłaniania
się. Nieustannie zagrożony możliwością poddania się temu, czego
pragnie, ale czego się obawia, Elio przeżywa silny niepokój. Film
chwyta moment, w którym Elio był przekonany, że cały czas ma
wybór i panuje nad sytuacją. Doświadcza zakłopotania, gdy chce
odnaleźć siebie w odwzajemnionej miłości homoseksualnej.
Poszukiwanie tożsamości, odpowiedzi na pytanie, kim jestem,
naturalne w tym okresie życia, odbywa się w otoczeniu, które nie
przeszkadza Elio, nie ogranicza go. Dyskretnie mu towarzyszy.
A jednak romans jest początkowo
utrzymywany przez Oliviera i Elio w tajemnicy. Dlaczego?
Czy jest to identyfikacja z jakimiś
nieakceptowanymi aspektami świata wewnętrznego czy otoczenia?
Możemy myśleć, że jest to metafora
procesu wyłaniania się bycia mężczyzną, że jest to trudny,
skomplikowany proces, chwilami będący na skraju szaleństwa. Iwona
Nidecka-Bator uważa, że konkret związku homoseksualnego, można
rozumieć jako odwagę doświadczania i eksperymentowania w
poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kim byłem, kim jestem, kim będę?
Wydaje się, że Elio potrafi traktować
siebie jako kogoś, kto przeżywa przygnębienie, złość i
podniecenie. Potrafi czuć swoje uczucia. Dlatego z możliwym do
przepracowania lękiem potrafi identyfikować się z narcystycznym
ideałem reprezentowanym przez Olivera.
Jest to film o miłości - bezwzględnie
stwierdzają widzowie.
Można być zgodnym co do tego, że
reżyser w wyjątkowy sposób uwypuklił istotność ciała, fakt, że
jesteśmy istotami cielesnymi. Relacja z własnym ciałem jest ważna
przez całe nasze życie, chociaż psychiczne znaczenie ciała
zmienia się w różnych jego momentach. Zostało to poruszone w
rozmowie ojca z Elio, po rozstaniu z Oliverem. Mówiąc do syna, że
dostajemy jedno serce i jedno ciało i że to ciało przemija,
pokazuje wymiar naszej skończoności i że świadomość tego faktu,
powinna skłaniać nas do uważnego słuchania własnych uczuć,
ponieważ jak sam się przyznaje, on swój emocjonalny rozwój jakoś
zahamował.
Być może dorastanie syna uświadamia
ojcu starzenie się, nieodwracalne utraty, własne ograniczenia.
Czy ten fakt może wytłumaczyć jedną
ze scen, w którym ojciec zaskakująco kategorycznie domaga się od
Elio ubrania się do kolacji w okropną koszulę, którą dostał w
prezencie od homoseksualnej pary przyjaciół domu? Z jakim własnym
kłopotem rozprawia się tym zachowaniem ojciec? Jaka jest jego
wewnętrzna walka, z którą się konfrontuje?
Kuba Mikurda podkreśla, że ojciec nie
wyrzekł się konwenansu, który nadal jest dla niego ważny choćby
w towarzyskich relacjach. W opozycji do konwenansu pojawia się
wstrząsająca scena filmu:
to długi kadr z żywą rybą na
półmisku, wyjętą z wody, która boleśnie chwyta zabijające ją
powietrze,
i która za chwilę stanie się daniem
dla wszystkich domowników.
Co obserwujemy? Czy ta scena ma
podtekst sadystyczny, czy jest drapieżnym aspektem męskości? Czy
to jest metafora procesu przekształcania? Trudno to zintegrować z
całością.
Procesy dojrzewania, otwierają
perspektywę znalezienia swojego miejsca w nowym pokoleniu dorosłych.
W ostatniej scenie filmu, po rozmowie z Oliverem, Elio patrzy w
obiektyw i pozwala nam obserwować zmieniający się wyraz jego
twarzy.
I tu, bardzo powoli, z grymasu
świadczącym o odczuwaniu bólu, w ogromnym skupieniu, dokonuje się
zmiana, jakby efekt obserwacji siebie samego. Wyłania się ktoś
niezależny od świątecznych, rodzinnych przygotowań, które
widzimy w tle.
Opracowanie: Majka Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz