Można
uznać, że wchodzenie do jaskini Chauveta to modelowa sytuacja
psychoanalityczna – wnikanie i badanie tego co ukryte, odbywa się
tu bowiem zarówno na poziomie konkretnym, jak również
symbolicznym. Jaskinia, sama w sobie treściwy symbol, budzi bardzo
wiele skojarzeń odnośnie tego, co może reprezentować.
Penetrowanie jaskini Chauveta przez Herzoga wydaje się być próbą
badania czegoś, co jest w każdym z nas, czegoś w głębi, czegoś
niepoznanego, niesamowitego, naszej nieświadomej części,
funkcjonującej na bardzo pierwotnym poziomie, na poziomie
pierwotnych obrazów i fantazji, czegoś, co wprowadza nas w język
snów – mówiła psychoterapeutka Marzena Pasek. Kuba Mikurda
podkreślał, że Herzog nie tylko w tym filmie ale w większości
swojej twórczości przyznaje się do fascynacji romantyzmem. Możemy
rozróżnić dwa podejścia do Nieświadomego – podejście
romantyczne i oświeceniowe. Freud i Lacan sytuowali się po stronie
oświeceniowej. Lacan twierdził, że badanie nieświadomości jest
impulsem oświeceniowym, można by powiedzieć analogicznym do
oświetlania wnętrza jaskini Chauveta przy pomocy zimnego światła
lamp dokumentalistów i badaczy. Romantyzm czerpał z Nieświadomego,
wchodząc i wychodząc, nie badając a zakładając, że to, co
nieświadome, musi pozostać niedostępne dla rozumowego poznania. W
filmie widoczne wydają się być obie te postawy, zwracał uwagę
Jan Topolski. Być może ścierają się one w samym Herzogu, który
początkowo pokazuje widzom malowidło na stalaktycie wyłącznie z
przodu, jakby w duchu romantycznej niedostępności, by ostatecznie
wykorzystać jednak oświeceniowy, technologiczny trik z
wysięgnikiem, umożliwiający spojrzenie od tylnej, drugiej strony.
Co
stanowiło motywację artystów tworzących we wnętrzu jaskini,
jakie były ich ukryte motywy? – dopytywał Jan Topolski. To
zastanawiające, że artyści umieszczali swoje malowidła na tych
częściach jaskini, które nie były dostępne światłu dziennemu.
Kuba Mikurda przywołał teorię twórczości i teorię kultury
Lacana, który mówi o sublimacji inaczej niż Freud. Sublimacja
według Lacana jest tym, co czyni nas ludźmi – jest pierwszym
arcyludzkim gestem kulturowym, który polega na tworzeniu pustki, na
rozpoznaniu pustki w sobie i tworzeniu jej reprodukcji. Takim dziełem
jest na przykład waza, która będąc przestrzenią wokół pustki,
tworzy jednocześnie samą pustkę. O jaskini możemy myśleć jak o
większej wazie. Tutaj figura pustki jest również obecna i to
właśnie wokół niej, wokół najciemniejszego miejsca w jaskini
krążą naskalne malowidła. Na pytanie stawiane w filmie przez
Herzoga, co czyni nas ludźmi, Lacan odpowiedziałby pewnie, że jest
to właśnie rozpoznanie pustki oraz praca „na” i „wokół”
tej pustki – konkludował Mikruda.
Malowanie
jest próbą opowiedzenia o Innym we mnie, jest próbą oswojenia
własnych lęków. Opowiedzenie o nim, czyni go bliższym, mniej
obcym, choć nigdy w pełni poznanym czy zrozumianym – mówił głos
z widowni. Margines obcości we mnie, margines być może senny, być
może nieuświadomiony, pozostanie zawsze, jako coś stale
niedostępnego.
Uwagę
widowni zwróciło jedno z malowideł - odciśnięte w czerwonej
ochrze dłonie, wyraźnie odróżniające się od pozostałych
kolorem i typem, podkreślające – można by powiedzieć -
antropocentryczną ekspresję jednostki. Obecność tego obrazu w
połączeniu z wizerunkiem kobiecego łona obejmowanego przez bizona,
jak również samo pragnienie, by malować wewnątrz jaskini, a nie
na zewnątrz niej, można by uznać za ilustrację uniwersalnej
fantazji o wnikaniu do kobiecego wnętrza – nie tylko do łona
matki, ale również do łona kobiety w kontekście seksualnym czy
rozrodczym. Wizerunek kobiecego łona troskliwie obejmowanego przez
bizona można by wówczas uznać za fantazję naprawczą wobec
poczucia wtargnięcia i intruzji do kobiecego wnętrza. Czerwone
dłonie byłyby wówczas fantazją o innych dzieciach w łonie matki
lub fantazją o krwi z defloracji. Wydaje się, że z fantazją tą
współgra wrażenie badaczy przebywających w jaskini, że są
obserwowani oraz element jaskini przywodzący na myśl ołtarz. W ten
sposób daje o sobie znać superego i pragnienie przebłagania boga
ojca – odzywające się na skutek poczucia przekraczania granicy
niedostępnego terytorium. W świadomości dziecka, matka i jej
wnętrze przynależą bowiem do ojca.
Wydaje się, że ta
uniwersalna, pierwotna fantazja obecna jest również u osób
prowadzących badania jaskini Chauveta. Nieprzypadkowe wydaje się,
że to właśnie kobieta pełni rolę kogoś, kto oprowadza po
wnętrzu jaskini, wyznaczając męskiej ekipie filmowców granicę,
której nie przekroczą. Czerwień ochry budzi jeszcze inne
skojarzenie - artysty tworzącego czy rodzącego, wyłaniającego na
światło dzienne coś z własnego wnętrza. Płodna kobieta na
stalaktycie byłaby wówczas wyrazem identyfikacji artysty z rodzącą
matką, z siłą tworzenia czy siłą przetrwania. Jeśli przyjmiemy,
że jaskinia symbolizuje ciało matki i jej tajemnicze, niedostępne
dla dziecka wnętrze, to możemy założyć, że sam Herzog bada i
penetruje wnętrze jaskini Chauveta, kuszony takimi właśnie
fantazjami – mówiła Marzena Pasek. Towarzyszy temu zakaz,
restrykcja, która przynależy do ojcowskiego porządku - badanie
jaskini odbywa się wedle ściśle określonych zasad,
ograniczających możliwość przebywania w niej raptem do kilku
godzin dziennie. Reprezentacja łona kobiecego na stalaktycie, w
samym środku jaskini, w jej głębokim punkcie, wydaje się być
spójna z takim ujęciem i może stanowić rodzaj pracy
interpretacyjnej, którą wykonuje w naszym zastępstwie sam Herzog –
mówił Kuba Mikurda.
Poznawanie
własnej natury, własnej głębi jest tak silnym przeżyciem, że
część patrzenia musi być umieszczona na zewnątrz nas samych,
poza nami. To stąd bierze się poczucie, że patrzy ktoś inny, nie
my – mówił głos z widowni, odnosząc się do wrażenia ekipy
badawczej, że są obserwowani i do potrzeby, by skracać czas
jednorazowego przebywania w jaskini. Sięganie do własnego wnętrza
bez możliwości opracowywania tego doświadczenia w procesie
wtórnym, bez rozumienia znaczenia może być nie do zniesienia.
Zdaje się o tym mówić bohater drugiego planu, archeolog cyrkowiec,
który na skutek pojawiających się snów o lwach przestaje chodzić
do jaskini. Film wciąga nas w procesy pierwotne. Praca kamery, jej
silny ruch w kierunku centralnego punktu ekranu, który przynosi
widzowi poczucie bezwładu i wrażenie bycia wciąganym do środka,
potęguje uczucie wchodzenia w głąb i wzmacnia efekt wnętrza
jaskini. Wszystko kręci się wokół obrazów, intensywnych
emocjonalnych i sensorycznych, pierwotnych wrażeń, które w życiu
człowieka istnieją jeszcze zanim pojawią się opisujące je słowa.
Żeby zrozumieć, co dzieje się w jaskini, trzeba wyjść poza
jaskinię. Możemy być w procesie pierwotnym, ulegać obrazom,
skojarzeniom, fantazjom, możemy śnić ale żeby zacząć to
rozumieć, musimy się z tego wydobyć i uruchomić proces wtórny –
mówiła Marzena Pasek. Kino jest takim procesem – podkreślał
Kuba Mikurda. Poprzez dyspozytyw filmowy poddajemy się rytmowi
obrazu ale by zacząć o nim mówić, trzeba zapalić światło.
Opracowanie:
Magdalena Fronczewska
Bardzo dobry artykuł! dziękuję za analizę!
OdpowiedzUsuń