Można
powiedzieć, że „Wstyd” wpisuje się w falę filmów o
samotności w wielkich miastach. Jest to historia człowieka, który,
jak się zdaje, sporo w życiu osiągnął – żyje w świecie, do
którego w American dream się dąży. Świat ten to
pieniądze, kariera, apartament w centrum Nowego Jorku. Świat ten to
również, o ile nie przede wszystkim, samotność. Czy jest coś w
naszej dzisiejszej kulturze, w wielkomiejskiej rzeczywistości, co
może rodzić takie poczucie osamotnienia, jakie obserwujemy u
głównego bohatera? Brandon – jak mówiła psychoanalityczka Ewa
Modzelewska-Kossowska – nie jest samotny dlatego, że żyje w
wielkim mieście. Film ten tylko pozornie opowiada o czymś nam
dobrze znanym, tj. o mężczyźnie, który pracuje w korporacji, a
oprócz tego ma jakieś swoje życie, raczej samotne, pozbawione
uczuć choć seksualnie intensywne. Zdaniem analityczki „Wstyd”
dotyka pierwotnych mechanizmów i problemów, wyrastających z
wczesnodziecięcych doświadczeń, które w zdrowo ustrukturyzowanej
psychice pozostają wyparte. Film pokazuje świat pierwotnych doznań,
pierwotnych przeżyć, lęki i najwcześniejsze dziecięce pragnienia
obserwowane u dorosłego mężczyzny.
Czy
jest to film o uzależnieniu? Czy pokazuje mechanizmy nałogu? Ewa
Modzelewska-Kossowska akcentowała inny wymiar zachowania głównego
bohatera, opisując je w kategoriach kompulsji, natręctwa – objawu
różnego od uzależnienia. Takie ujęcie wydaje się trafniej
oddawać mechanizm, w ramach którego funkcjonuje Brandon. To jest
bardziej coś, co się z nim dzieje, niż coś, co on
intencjonalnie robi – bardziej coś, co popycha go,
przymusza do sięgania po pornografię czy usługi prostytutek niż
coś, co sam wybiera. Tytułowy wstyd może, owszem, dotyczyć złego
prowadzenia się, wydaje się jednak, że dotyczy czegoś znacznie
głębszego, niż tylko takiego czy innego stylu życia. Brandon nie
wstydzi się tego, że zostaje odkryta pornograficzna treść jego
służbowego komputera, a tego, że mógłby kogoś uczuciowo
potrzebować – mówiła analityczka.
W
taki stan wpycha go siłą jego siostra, która niczym intruz,
wdziera się w jego życie. Jej pojawienie się zmusza go do
konfrontacji z coraz bardziej prześladującą go ideą, że on
również może kogoś emocjonalnie, nie tylko seksualnie,
potrzebować. Widzimy jak bohater za wszelką cenę stara się
uniknąć tego rozpoznania i w tym celu obronnie sięga po
rozszczepienie – mechanizm, który pozwala w jednoznaczny i
kategoryczny sposób oddzielić jedno od drugiego, seks od uczuć,
kontakt fizyczny od kontaktu psychicznego. Widać to w scenie, w
której bohater nie może nawiązać seksualnej relacji, gdy
towarzyszy temu emocjonalne zaangażowanie. Uczuciowej sfery życia
ma nie być, ta sfera nie może zaistnieć. Wydaje się, że bohater
jest kimś, kto wie o sobie lub przeczuwa – mówiła analityczka –
że tak naprawdę nie żyje. Nie żyje, bo nie ma w sobie
zasilającego źródła uczuciowego. Kompulsywny seks nie służy
wówczas gratyfikacji potrzeb seksualnych, pełni podstawową funkcję
rewitalizacyjną – przynosi poczucie bycia żywym. To dlatego seks
jest tym doświadczeniem, którego bohater rozpaczliwie i natrętnie
poszukuje. Jest w tym absolutna konieczność, bo jest to sprawa
życia i śmierci, nie zmysłowej przyjemności. Jednocześnie
widoczna autodestrukcja Brandona, prowokacje które robi,
autoagresywne i graniczne doświadczenia, w które wchodzi, nasuwają
myśl, że mamy do czynienia z fuzją popędów – popęd życia i
popęd śmierci splatają się. Pragnienie, by ratować siostrę
ostatecznie jest jednak ewidentnym opowiedzeniem się po stronie
życia.
Głos
z publiczności poddał ciekawą propozycję, by potraktować siostrę
jako coś, co jest wewnątrz psychiki bohatera – impuls, który
dociera do niego od wewnątrz, któremu bohater nie jest w stanie już
dłużej zaprzeczać i przed którym nie jest już w stanie się
obronić. Wydaje się, że proces ten został zainicjowany w chwili,
gdy ktoś z zewnątrz zobaczył i skomentował zawartość jego
komputera, a tym samym jakby powiedział bohaterowi, że jest kimś
bardzo potrzebującym. Od tamtej pory bohater nie jest w stanie
uwolnić się od tej idei.
Chociaż
Brandon podkreśla różnice, które są między nim a siostrą,
rodzeństwo wydaje się być do siebie bardzo podobne. Dotyka ich ten
sam lęk przed uczuciami, choć inne są nieświadome mechanizmy
radzenia sobie z nim – mówiła Ewa Modzelewska-Kossowska. Ona
wchodzi w sytuacje uczuciowe, w których, co nie trudno przewidzieć,
zostanie odtrącona. On w przeciwieństwie do niej nie daje do siebie
żadnego emocjonalnego dostępu. Tak czy inaczej efekt w obu
przypadkach jest taki sam: żadne z nich nie może być w związku, z
drugą osobą. O Brandonie i jego siostrze można powiedzieć, że są
osobami niezintegrowanymi – widoczne jest rozerwanie ciągłości
między ciałem a psychiką, między seksem a uczuciem. Można
powiedzieć, że dotykają ich schorzenia naszych czasów, naszej
cywilizacji – borderline, narcyzm, są odpowiednikami
histerii za czasów Freuda. Tego rodzaju psychopatologia jest czymś
charakterystycznym dla zagubienia w ogromie cywilizacji. Wielkie
miasto jest metaforą ogromu możliwości, ale symbolizuje także ich
nadmiar i brak punktów oparcia.
Opracowanie:
Magdalena Fronczewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz