piątek, 11 listopada 2016

Streszczenie dyskusji po filmie „Tam, gdzie rosną poziomki” Ingmara Bergmana z udziałem psychoanalityczki Olgi Pilinow, krytyka filmowego Krzysztofa Kwiatkowskiego i publiczności.



Najprościej ujmując, film pokazuje starego człowieka, który z perspektywy dojrzałego wieku przygląda się swojemu życiu. Olga Pilinow odniosła się do własnych przeżyć związanych z obrazem Bergmana, który oglądała pierwszy raz ponad dwadzieścia lat temu. Ta własna perspektywa czasowa unaoczniła jej, że reżyser odnosi się do podstawowego i uniwersalnego doświadczenia człowieka zbliżającego się do starości. 

Krzysztof Kwiatkowski zauważył, że film ilustruje podobny proces do tego, który ma miejsce w psychoterapii. Oglądamy to, co dzieje się w rzeczywistym świecie, ale też to, co w snach i wspomnieniach bohatera. To nie chronologia decyduje o kolejności scen, ale zachodzący w Isaku proces wewnętrzny, w którym sny i realne wydarzenia przywołują na zasadzie skojarzeń kolejne. Konsekwencją jest odkrywanie prawdy, której do tej pory bohater sam o sobie nie do końca chciał znać.

Pojawia się istotne pytanie, co uruchomiło proces dochodzenia do wcześniej chronionej prawdy o sobie? Dlaczego to, co odszczepione i wypierane, niebezpieczne i niechciane wraca? Czemu Isak Berg zjeżdża z wyznaczonej drogi i kieruje się do domu dzieciństwa? Impulsem mógł tu być przykry i nurtujący go sen, spowodowany nadchodzącą uroczystością uhonorowania 50-lecia uzyskania przez niego tytułu doktora. Ten wielki zaszczyt jest też okolicznością boleśnie przypominającą o nadchodzącym kresie życia. Z drugiej strony ważną, a mniej oczywistą rolę odegrała tu Marianna – synowa bohatera. Olga Pilinow przywołała hipotezę, jakoby Isak nieświadomie przeczuwał, że Marianna jest w ciąży, co popycha go do rozpoczęcia podróży w przeszłość i w głąb siebie. Być może to też daje mu motywację do tego, by coś ze swojego życia zrozumieć i coś w nim naprawić. W filmie obserwujemy bardzo jawne zmaganie się sił życia i śmierci. Rewizja minionego czasu jest zarazem aktem godzenia się z perspektywą końca, ale też próbą zmiany na rzecz dzieci i wnuków. Bohater uświadamia sobie, jaki wpływ mieli na niego rodzice, a jednocześnie jak on kształtuje swoich bliskich.

Towarzysząc Isakowi w trakcie jednego dnia wyjętego z jego starości, uzyskujemy informacje, które pozawalają nam snuć domysły na temat jego uczuciowych losów. Ten człowiek nie zawsze był zimny. Jak mówi Sara, jako młodzieniec był nieśmiały i uduchowiony. Bardzo wrażliwy, ale bojący się pójść za swoim pragnieniem. Isak, jakiego poznajemy w dniu jubileuszu, to człowiek zamknięty w swojej fortecy, która ma chronić przed bólem psychicznym.

Poruszające jest to, że jako stary mężczyzna, uświadamia sobie swoją tęsknotę za czułą opieką matki.W pewnym stopniu tę potrzebę zaspokaja Marianna, której obecność u jego boku umożliwia mu szczere i odważne spojrzenie wstecz na swoje życie. Tak jak w retrospekcji Sara trzyma niemowlę, tak Marianna w sposób symboliczny trzyma Isaka w czasie podróży samochodem. Zapewnia mu swoją obecnością poczucie bezpieczeńswta i stałości. Jest wobec niego boleśnie szczera, ale też akceptuje go i zachowuje dla niego sympatię, lub nawet miłość.

Zdaniem Krzysztofa Kwiatkowskiego proces rozrachunku pokazany jest w filmie jako niemożliwa do zatrzymania lawina. Czy tak samo jest w życiu? Człowiek przez cały czas zbliża się do chęci skonfrontowania się z ukrytą i rządzącą nim prawdą, a jednocześnie unika tej konfrontacji. To jest nieustanny ruch od i do. Na pytanie z widowni, na ile rzeczywiście starzy ludzie w ten sposób rewidują swoje życie, padła odpowiedź, że zawsze jest to chwiejna granica pomiędzy rozpaczą i pustką widoczną w pierwszym śnie, a wewnętrzną integracją, której bohater daje wyraz np. gdy recytuje wiersz nad zatoką. Zdaniem Pilinow otwarta przestrzeń nadmorskiego krajobrazu i słowa wiersza mówią o harmonii wszystkiego, ufności, wyobrażeniu połączenia z czymś, być może z Bogiem. Owa integracja, będąca nieświadomym celem Isaka, ma swoje odbicie też w jednej z ostatnich scen filmu, w której przywołuje on wspomnienie (a może to jego fantazja?) rodziców. Odnajduje wewnątrz siebie postacie realnie dawno nieobecne, jednak w świecie wewnętrznym nadal dające ukojenie. Przejawem integracji jest tu to, że matka i ojciec, reprezentujący także aspekty samego Isaka, są w jego wspomnieniu razem.

Dojście do takiego momentu w osobistej wewnętrznej podróży jest być może tym, do czego ludzie nieświadomie dążą, żeby przygotować się do śmierci. Pod koniec dyskusji Krzysztof Kwiatkowski zapytał o to Olgę Pilinow. Pytanie pozornie prowokacyjne i z kategorii fundamentalnych pytań bez odpowiedzi - czy można się przygotować do śmierci - być może z punktu widzenia psychoanalizy ma dość konkretną odpowiedź. Chcemy umierać możliwie wewnętrznie zintegrowani. W poczuciu zrozumienia siebie i swoich losów. Na starość pojawia się często potrzeba spisania własnej historii, stworzenia z przemijającego życia czegoś znaczącego. Być może jest to warunkiem, by nie umierać w rozpaczy i poczuciu osamotnienia.

Isak zbliżył się do zrozumienia swojej przeszłości i jakieś zmiany stały się możliwe. To jednak z czym nasz bohater musi się mierzyć w filmie, a my widzowie w rzeczywistości, to przemijalność i nieuchronność różnych strat. Sara mówi: „nie ma już poziomek”. Stary człowiek może i miałby teraz śmiałość, której brakowało mu w młodości, ale już jest po prostu za późno.



Opracowanie: Olga Szczepańska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz